Podróż z kotuchami przebiegła całkiem spokojnie. Sonia grzecznie siedziała w kontenerku a Imbir zwiedzał autko. Prawie całą drogę miauczał, im szybciej jechaliśmy tym głośniejsze dźwięki wydawał. Silnik chciał zagłuszyć czy co
No i okazało się, że oba mają uczulenie na płyn do czyszczenia uszu (sama go kupiłam w niedzielę

) Imbirka strasznie bolało czyszczenie, nacierpiał się biedaczek. Naopowiadaliśmy pani doktor jaka to Sonia panikara, że jak coś przy niej robimy to zamykamy okna, żeby sąsiedzi nie myśleli że kota mordujemy. Pani Ania wzięła wielgachne rękawice ochronne, ręcznik do zawinięcia koteczki, a Sonia - wtuliła się we mnie, zamknęła oczki i grzecznie pozwoliła na wyczyszczenie uszu
Dziś rano widać było, że czują się znacznie lepiej, nie rzucają uszkami i są radośniejsze. W niedzielę kolejna wizyta.
Pozdrawiam serdecznie