Pancerni i Marysia

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Sob mar 08, 2003 14:16

Falka pisze:Powolutku Inko - na pewno się wszystko ułoży. Dawaj Sisie jeść oddzielnie jeśli ona się boi jeść przy Toto.

No pewnie, ona przecież nie może głodować, a on się musi nauczyć, że wszyscy tu dostają jeść, a nie tylko najsilniejszy! I może jednak jak wychodzicie z domu, to lepiej ich na razie zamykać oddzielnie? A całe to nakłanianie do "zawieszenia pazurów" uskuteczniać przy ludziach.
Moje poprzednie panny niby się nie tłukły, chociaż Mysza do końca życia pofukiwała na Burcyszkę, kiedy ta za bardzo się zbliżyła. Ale bywało i tak, że Mama siedziała sobie przed telewizorem, na kolanach siedziała jej Burcyś, a na rękach Mysza - obie futrówki mruczące i zadowolone, tylko Mysza w wystudiowany sposób nie zauważająca "tego czegoś" pod sobą...

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 08, 2003 14:46

Tak zrobie. Dziekuje za rady, dziewczyny.
Juz szykuje Misiowi kuwetke u mnie w sypialni.
No co za dzieciory....za dobrze bylo!
Michu normalnie zagrabil cale terytorium, a ja sio! na stryszek :(
Gdyby to bylo wsrod dziczek, to Sissi pewnie zawinelaby sie, i omijala jego terytorium na wieczna przyszlosc.
A w domu, to ona nie ma wyboru, i musi co rusz stawac na polu bitwy, i narazac sie.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob mar 08, 2003 19:29

Inko, wlasnie przeczytalam dokladnie ostatnie relacje, bo ostatnio wiekszosc uwagi na forum pozera mi Twoj konkurs :lol:
Pozwol. ze i ja wtrace swoje 3 gorsze. Sadze, ze Sisi przed przybyciem Toto zyla sobie jak luksusowy kot jedynak :wink: , jednak kiedy pojawil sie Toto zmienil sie uklad. Przede wszystkim masz w domu faceta, ktory chce rzadzic :wink: , byc najwazniejszym kotem w Twoim zyciu, byc kochanym i podziwianym na kazdym kroku i to on chce decydowac o wszystkim - jednym slowem uroczy tyran. Poniewaz trudno mu podporzadkowac sobie Marysienke i Juniora to postanowil wziasc sie za Sisi, ktora dotychczas nie byla przyzwyczajona do walki o niezaleznosc. Dyskusyjna kwestia jest to w jaki sposob Toto usiluje swoja dominacje udowodnic, nikt nie lubi ucisku i przemocy, jednak prawdopodobnie maly nie ma innych pomyslow ze wzgledu na trudny zyciowy start. Tyle kwestia wstepu.
Co bedzie dalej pytasz :?: Wiele zalezy od Ciebie i Twojego delikatnego wyczucia, przede wszystkim jednak musisz zdecydowanie reagowac i zawsze tak samo w tych samych sytuacjach, koty szybko ucza sie regul pod warunkiem ze sa czytelne. Sisi musi miec Twoje wsparciei milosc tak poczula ze moze sie postawic Toto jak ma na ochote, jednak nie moze czuc ze cos za nia zalatwisz. Jednoczesnie Toto musi wiedziec, ze jest tu bardzo akceptowany i kochany (pod kazdym wzgledem), ale nie wtedy kiedy wylazi z niego zlosliwy dreczyciel. W ostatecznosci jak pobije czy przesadzi z dokuczaniem koteczce (prosze na mnie nie krzyczec) dawaj mu delikatnego klapsa w tylek i izoluj w innym pomieszczeniu przez np. godzine. Gluchnij na jeki i wrzaski (znam ten typ :wink: ), a Twoje serce niech sie w kamien obroci. Potem niech Cie przeprosi i dasz mu kolejna szanse od nowa. Rob tak 10, 100, 1000 razy az do skutku. Skutki beda :lol: najwczesniej za tydzien do miesiaca.
Skad wiem, z autopsji...otoz Rysiek mial zapedy na egoiste dreczyciela tyrana. Wyglada nawet podobnie jak Toto :lol: Jest to kotek najukochanszy na swiecie, niestety trzeba go czesto przywolywac do porzadku, bo tendencje do zadzierania nosa. Jego delikatna psychika w niczym nie ucierpiala, Rysiek kocha mnie jak pies :wink: , jestem jego najwiekszym domowym autorytetem, a HrupTak przezyl malego sadyste w dobrym zdrowiu, czesto sie teraz razem bawia. Czasem Rysiek jej dokucza, ale wie na ile moze sobie pozwolic....Patrz jak ladnie wychodza we trojke na zdjeciach :lol:
Ot tyle, badz dobrej mysli, Toto ma po prostu charrrrrrkater, a Twoja misja to ujarzmienie nieco malego potwora z korzyscia dla kociego spoleczenstwa :lol:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Sob mar 08, 2003 19:50

Inko, przede wszystkim trzymaj sie cieplo i nie daj sie wyprowadzic z rownowagi tym wstretnym kocim :evil: .
Zgadzam sie z tym, co napisala Anja. Klaps moze w ostatecznosci, ale odosobnienie w lazience zwykle wychodzi szalencom na dobre.
U mnie byla podobna sytuacja jakis czas temu, chyba spowodowana glownie dorastaniem Krzysia. Strasznie sie panoszyl i rzeczywiscie byl taki moment, ze Daisy bala sie jesc w jego obecnosci. Pomogla kastracja Krzysia, ale i pewnie kilka innych rzeczy. Sprobuj osmielic Sissi. Np baw sie z obojgiem, ale osobno. Daisy bardzo pomogla zabawa bez obecnosci Krzysia, i wtedy szalala straszliwie. Po pewnym czasie moglam sie juz bawic z obydwoma razem, ale do dzisiaj ona lubi, jak bawie sie TYLKO Z NIA :) .
Nadal widze bojki i przeganianie Daisy, ale to raczej w ramach podzialu terytorium i pokazania, kto tu jest wazniejszy. Daisy systematycznie spedzana jest z lozka przez Krzysia, jesli dzieje sie to w czasie dnia. w nocy to ona spi obok na poduszce a on pod lozkiem :roll: .

Trzymam kciuki i pozdrawiam cieplo,
B.

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob mar 08, 2003 20:33

Bardzo wam dziekuje za wszystkie rady :)
Lykam je jak dziecko mleko, i jestem wam bardzo wdzieczna.

Jak tylko sytuacja tutaj dojdzie troche do normy, bede znow wylapywac komiczne akcje moich pociech. A poki co do roboty, wychowac male "paskudy".
Wrocilam z pracy, Sisiulka rozplywala sie w umizgach, i pewnie myslala, ze Toto juz na stale zaparkowany w pokoju Juniora (zdecydowalam sie tam, bo to jego ulubiony kat).
Nie ma tak dobrze. Misiu zostal wypuszczony na pokoje, i dostaly przykazanie, ze nie ma byc zadnych rozrob.
Ale juz przy miskach niedzwiadek lypal na nia, i udawal ze idzie w jej strone...no i znow zarelko Cesarskiej poszlo pod sufit. Najadla sie, ale odwazyla zejsc potem.
Klapsac to ja nie potrafie, jakos nie moge sie zdobyc (a`propos klapsow generalnie: w Norwegii karalne jest stosowanie jakielkolwiek przemocy fizycznej wobec dzieci; mozna nawet wyladowac za kratkami, i opinia spoleczna potepia delikwenta), ale areszt lazienkowy bedzie stosowany w musowych przypadkach, bo widze, ze to Misia sprowadza na ziemie na jakis czas. Jesli Sissi bedzie sie wyzywac, i myslec, ze teraz to juz jej wszystko wolno, bo ona taka bidulka, to tez tam poleci w try miga :lol:
Poza tym z tego, co radzicie wnioskuje, ze trzeba z kiciami podobnie jak z dziecmi. Instynkt swoja droga, ale nie beda mi tutaj robic, jak to Ipsi mowi, Kambodzy, w chalupie :!:
Ok, dosyc smutow.
Swego czasu dorabialam jako niania, i niejedno inferno skad inad kochajacego sie rodzenstwa przezylam :wink:
Juz ja te kiciuchy przysposobie, beda lapka w lapke Marysienska miziac, he he. Jak nie chca, to musza! :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob mar 08, 2003 21:52

Inka pisze:Klapsac to ja nie potrafie, jakos nie moge sie zdobyc


I dobrze :D Koty to pamiętliwe stworzenia :twisted: Inko - w sytuacji, kiedy dochodzi do konfrontacji raczej nie odganiaj Toto tylko weź Sisi na ręce i przytulaj. Toto powinien skojarzyć, że jeśli w ten sposób chciałby rywalizwować o Wasze względy to nie osiągnie sukcesu. Czyli - według mnie silne wsparcie dla Sisi ale nie poprzez straszenie Toto - no łazienka to rozumiem, że na jakiś czas jest koniecznością.

Falka

 
Posty: 32823
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Sob mar 08, 2003 22:38

Ja bym tez nie ryzykowała klapsa... :roll:
Raz mi sie zdarzyło kota klepnąc w tyłek (dawno... :oops: ) i nie tylko nie pomogło- ale jakby diabeł w zwierzaka wstąpił... :?

Inko- potrzeba czasu! Naprawdę! Moja pierwsza koteczka- Shaela- była potwornie rozpieszczona jedynaczką. Miała 11 miesięcy, gdy w domu pojawił sie 3,5 miesięczny Borys.
Jeeesuuu, co sie działo! 8O 3 dni wściekła i przerażona kota siedziała wyłącznie na szafie (tam jej dawałam jedzenie i wodę) albo na wąziutkim parapecie i darła mordke non stop. Zachrypła, bidaka, piła jak gąbka, bo jej od wrzasku w gardle zasychało...
Potem rozpoczął sie okres nienawiści i strachu. Tępiła malucha, gdzie go zobaczyła. Lała go po głowie ile razy ten korzystał z kuwety, az się bałam, że w końcu kocurek dojdzie do wniosku, że w tym domu za korzystanie z kuwety grozi bicie...
Najmniejsza próba przytulenia gnebionego szkraba - pogarszała sytuacje, bo zazdrość kocicę zzerała... Próby karcenia agresorki- nic nie dawały, bo była jeszcze bardziej nieszczęśliwa, sfrustrowana i zazdrosna. Odreagać probowała to na Borysie- więc tym gorzej prześladowany był maluch...
W końcu przetsałam sie wtrącać, dochodząc do wniosku, ze musza się same dogadac. A serducho sie sciskało, bo mała, zagubiona w nowym domu i szykanowana kuleczka rozpaczliwie szukała kontaktu, a jeśli go przytuliłam tak, ze Shaela widziała- znowu robiło się gorzej... Boszeee... co ja z tym miałam...
Na szczęście potem kota dostała rujki- i to takiej prawie ciagłej. Tydzien i dłużej- potem dwa dni przerwy- i znowu ruja... Wtedy sie łasiła do kociaka i była bardziej przstepna...
Kote udało sie w końcu wysterylizowac, a sytuacja powoli zaczęła sie stabilizować. Z miesiąc tak się kotłowało: okropnie, troche lepiej, już komitywa - ja w euforii- i znowu syki i dąsy.
Tak naprawde koty dogadały się, gdy wyjechaliśmy (po prawie 3 miesiącach od przybycia Borysa) na tydzien za granice. Koty były po całych dniach same i skazane wyłacznie na siebie (szwagier przychodził dziennie na godzinę). Po powrocie zastalismy zgraną parę :lol: i tak jest do dzis. Czasem sie tłuką, czasem panna sobie nie zyczy obecności kawalera przy sobie- ale są właściwie nierozłączne.
Moja kota ma trudny charakter: kapryśna królewna, zazdrosna i z muchami w nosie (choc dla nas strasznie kochająca, pełna ślepego zaufania i czułości), ale odkąd Borys dorósł- widzę, że powoli kocica odpuszcza sobie dominację. Kocurek ma cudowny charakter: jest zrównoważony, pewny siebie, przylepa i ma cudowną cechę: nie przejmuje się niczym! :lol: Już zaraz po przybyciu, gdy jeszcze wojna trwała mały np. ubzdurał sobie, że zajrzy do michy, przy której stała królewna. Stawiał dwa kroki- i dostawał po łbie. Kulił uszka, przypadał do podłogi, odczekiwał i stawiał następny krok. Dostawał po łbie, przeczekiwał i tak do skutku- tzn. do osiągnięcia celu. Komiczny jest, bo to mu do dzis zostało. Panna sobie odpoczywa na ulubionym przez oba koty fotelu. Borys ładuje się obok, przeczekuje syki i zaczyna się mościć, ciążkim tyłkiem przygniatając ogon niuni. Awantura, parskanie, walenie łapami... i kota obrażona, parskająca wyskakuje z fotela jak z pracy. Borys rozkłada się z miną pełną ubolewania pt "no widzicie jaka ona jest? Ja jej nie zganiałem, chciałem sie tylko obok położyc, ale cóż... Skoro już sobie poszła..." .... i rozwala sie na całą szerokość fotela...

Ineczko- juz wiele razy tutaj na forum okazywało się, że zawsze przy dokacaniu niezbedny jest czas. Zwłaszcza, przy dwóch dorosłych kotach...
Mnie sie wydaje, że u Ciebie to i tak super sprawnie poszło. Teraz futrzaki muszą sobie ustalić zaady współistnienia, wywalczyc swoje prawa i swoje miejsce w domu... To jeszcze tylko troche czasu i sytuacja sie wyjaśni...
Nie pamiętam, żeby kiedyś zdarzył się tak, że po wstępnym zaakceptowaniu sie kotów- nie mogły się one potem na dłuższą mete dogadać. Bywało, że od początku koty sie nie znosiły. Wtedy może być czasem tak, że się nie dogadają i koniec. Ale jeśli już na wstepie nie było dzikiej wojny- to chyba nie ma możliwości, że się nie ułozy! Trzymam kciuki!

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39562
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Nie mar 09, 2003 0:03

Moj TZ dzis stwierdzil, ze nie mozemy miec drugiego kota. Bo gdy jego kolega wzial drugiego (zeby jeden kot sie nie nudzil, gdy byli w pracy) to za jakis czas musial go oddac, bo w domu zrobilo sie pieklo.
Wscieklam sie, bo
1. w zyciu nie oddalabym kota, ktorego do siebie wzielam
2. kolega TZ nie jest dla mnie zadnym kocim ekspertem
Czytam Wasze wypowiedzi i wiem, ze przez jakis czas koty moga sie tluc itp, ale potem jest lepiej!
Zdziwilo mnie tez to, ze TZ MYSLAL o drugim kocie! On, ktory nie chcial miec nawet jednego!! :twisted:
I tak bede miec 2 koty... jak zaczne zarabiac :lol:

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Nie mar 09, 2003 0:15

Moni- to tylko sie cieszyc :mrgreen:
Mój TZ W OGÓLE nie myslał o drugim kocie! Szeleczka zaspokaja wszelkie jego oczekiwania co do kota w domu i na sama myśl, że ktoś panowanie jego królewny ukróci- az go otrzasało. A przy decyzji o Borysku- nawet slowa nie powiedział! Choc sto razy pytałam, czy na pewno nie ma nic przeciwko i czy nie uwaza, ze działam pod wpływem impulsu i nie jest to rozsadne :lol:
Bedziesz miec drugiego kota! :D

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39562
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Nie mar 09, 2003 0:22

Uff...dzieki dzieki za slowa pociechy :D
Czasu moje kiciuchy dostana tyle, ile im potrzeba, bo nie ma mowy, zeby ktores opuscilo pielesze (to rada mojej kolezanki z pracy :evil: )
Oba zostaly przyjete do rodziny, a rodziny sie nie przegania, chociaz czasami daje popalic, jak to rodzina :wink:
Chociaz przyznaje, ze szczeka mi troche opadla. Do tej pory chodzilam jakby w chmurach, bo moje kotki nie mialy ani chorob, ani innych problemow z nimi nie bylo. I nagle dostalam ekspresowe zaproszenie do rzeczywistosci. Zycie potwierdza, jak zwykle, ze nie ma sie co puszyc (Marycha koduje w mozgownicy :lol: ), bo problemy i zgrzyty w pieknej melodii kazdego moga dopasc. Qrcze, czlowiek sie tyle uczy przy was :)
Bede robic tak, jak radzicie, i do skutku.
Przed chwila widzialam, ze oboje poszli do pokoju Juniora, i juz od dluzszej chwili trwala tam cisza.
Wstawilam glowe dyskretnie (nauczylam sie od Sissi, trzeba owinac szyje naokolo framugi, hi hi), i co widza moje oczy: Sisiulka tronuje na lozku Juniora, troche na bacznosc, ale juz nie tak spieta jak wczoraj. Toto lezy na dywaniku, i przypatruja sie sobie gleboko. Znow jakies potyczki wzrokowe.
Ale, jak radzicie, poki pierze nie fruwa, i zadne nie jest przerazone, nie wtracam sie. Bo w koncu mnie ktores z nich zapyta: "to co, juz nawet popatrzec tu nie wolno?!" :lol:
Po jakims czasie Cesarzowa wyszla stamtad krokiem dostojnym (ta kota kreci pupa, powaznie 8O ), i po chwili przydreptal misiu.
Teraz Sisiolek siedzi pod sufitem, i wychyla glowke. Jejku jak to przesmiesznie wyglada...a mnie sie skonczyl film w aparacie...!!! :crying:
Ona sie panicznie boi niedzwiadka, kiedy Misio jest w wojennym nastroju, ale chyba ta wiez, ktora powstala miedzy nimi przez pierwsze dni, daje sie we znaki. Kiedy dzisiaj zaparkowalam Misiaczka u Juniora, i przywolalam Cesarska z wiezy (przywolalam, he he, cukierasy poszly w ruch i tyle!), to szukala go i pomiaukiwala.
"Bo z dziewczynami nigdy nie wie, oj nie wie sie..." :lol: :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Nie mar 09, 2003 0:26

Oooo, jak sie cieszę, ze nastroje juz macie lepsze! :lol:

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39562
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Nie mar 09, 2003 1:19

npo widzisz:))) ja wiedzialam ze tak bedzie:)))
kazik spiewa "dziewczyny to same klopoty" tralalala...
misiek maly dyktator..!!!!ja powiem tak cesarzowa trafila na cesarza i jest zonk :twisted:
proponuje szybka ceremonie zaslubin;) i polaczenie cesarstw :P
Obrazek
"Nawet najmniejszy kot jest arcydzielem"Leonardo da Vincimoje koty

ipsi

 
Posty: 4309
Od: Pon sty 27, 2003 0:06
Lokalizacja: okolice mikołajek pomorskich

Post » Nie mar 09, 2003 15:14

Inka, w ramach pocieszenia najnowsze wiesci od Trio.
Rysiek z obledem w oczach znow ganial HrupTaka i chcial jej wlac. Kiedy ja dopadl, a Hruptak podniosla rozpaczliwy wrzask, okraszony charczo-warczeniem, nagle na horyzoncie pojawil sie niczym duch niezastapiony Wodz-Bruc. Jednym susem znalazl sie obok kata i ofiary i celnie palnal Ryska w lepetyne. Dalsza akcje przerwal niestety :lol: okrzyk mojego TZ: Spokoj :!: , po czym nastapil trwajacy juz 2 godziny rozejm....
Rysiek masuje guza na czole, HrupTak leczy gardlo i wkleja wyrwana siersc, a Brucek wrocil do zasluzonej wodzowskiej drzemki :lol:
Co u Was pisz :?: Hm, a moze wez 3 kota, takiego Wodza wlasnie :wink:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Nie mar 09, 2003 17:20

Olat, jak uslyszalam o drugim kocie, to mialam oczy wielkie jak spodki :lol:
Kitty nie jest pieszczochem, ktory caly czas chcialby sie miziac- i chyba tego wlasnie brakuje mojemu TZ ;) Myslal, ze kazdy kot to przylepa, a tu mamy malego tygrysa... TZ chyba chcialby miec druga kicie-przytulanke
:lol:

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Nie mar 09, 2003 19:29

Wiesci z frontu:
Po pierwszych wybuchach histerii, pt. "Moje kotki sie nie lubia, dlaczego? bu...bu...bu...", posluchalam waszych rad, popuscilam sobie troche, i przede wszystkim obserwuje.
I co widza moje niewinne oczeta??
Cesarzowa powoli otrzasnela sie z szoku, i zaczyna dzialac z prawdziwie pokerowa mina.
Rzucilam na podloge sztywna reklamowke, taka, ktora az sie prosi, zeby w niej pobuszowac. Cesarska przyleciala od razu, wskoczyla do niej jak z procy, pomijajac zbedne obwachiwania (bo czasu brak, michu tuz tuz :lol: ), obrocila sie trzy razy, pokoziolkowala razem z torba, i dumnie wysunela pychola.
Misio zobaczyl, wydal dzwiek apacza przed bitwa, i tez probowal sie tam wepchnac. A Cesarska wtedy schowala sie cala w torbie, i tylko wystawiala lapke, zeby go chlasnac po pysku, za kazdym razem, kiedy sie zblizyl. Przesmiesznie to wygladalo. Misiaczek ryjek przysuwa, z torby wylatuje lapa. "A masz!"
Zdenerwowal sie strasznie, i przyczail. Sissi rozlozyla sie w torbie, i myslalam, ze juz wieczor z glowy, bo oba kotfory sa zawziete.
Ale w koncu wysunela sie...powolutku...a potem to juz musiala szybciutko, bo niedzwiadek ja napedzal :lol:
Juz zapomnialy o torbie, i ganialy sie straszliwie przez cala dlugosc i szerokosc chalupy przez dobre pol godziny. Ale widze, ze w tym jest jakis system, ktorego przestrzegaja...kiedy przelatuja mi przed (albo nad) glowa od prawej do lewej, to misio spieprza, cesarska syczy i goni. W druga strone jest odwrotnie. Obijaja sie o przedmioty, bo trudno im czasem przyhamowac, a ten garnek MIAL TU NIE STAC!
Ale nie maja czasu liczyc ran...nie szkoda roz, gdy plonie las :lol:
Najzabawniejsze jest to, ze podczas nawet najbardziej burzliwej gonitwy, pelnej furczenia i pokazywania zebisk...nagle jedno musi sie podrapac :?: :!: , przemyc lapke, albo skubnac z miski, i wtedy to drugie zamiera w biegu, i czeka, ha ha ha :lol: Kiedy ofiara juz jest gotowa z toaleta czy posilkiem, leca dalej, na leb na szyje!
Qrcze, ktos mnie goni, piszcze ze strachu, ale po drodze musze zajrzec do michy i capnac jakis kasek??? :strach:
W koncu, zmeczone, zawieraja chwilowy rozejm...misiaczek kieruje swe kroki w strone torby...i Sissi juz tam jest z lapami, i zaczynaja od nowa.
Aha, Cesarska, ty mala szelmo! To ja marysienska tu na forum lzy leje, tabuny kociarzy stawiam na bacznosc w srodku nocy, a ty jestes taka sama aparatka jak misiaczek!
Toto odebral jej fotel, wyglada na to, ze permanentnie. Czasem przycupnie sobie na nim, kiedy go nie ma, ale zeskakuje bez bicia, kiedy ciezkie kroki zbliza sie do salonu. Ale za to Cesarzowa tronuje niepodzielnie w swej wlasnej alkowie pod sufitem. Misio czasem tam zajrzy, nawet kiedy ona tam jest (a ja wtedy serducho w gardle, bo moga sie pozabijac zanim ja drabine przytaszcze), ale respektuje, ze to jej teren, i nie rusza jej tam, szybko (u misiaczka "szybko" to pojecie wzgledne - uzaleznione od przeszkod, jakie ciezka pupa ma przeforsowac) sie stamtad wycofujac.
Sissi jest maly taktyk. Widze, ze czesto, kiedy Toto sobie podjada z miseczki, a zdarza sie to czesto :lol:, ona przyczaja sie w przedpokoju, tuz za progiem przy drzwiach, i obserwuje go z szyja owinieta...ha ha.
Przysiada w pozycji gotowej do skoku, i czeka...czasem dlugo...az on przejdzie obok... Jak ja zmierze, to daje spokoj, a jak nie, to misiaczka czeka mala niespodzianka :lol: Tylko, ze to nie ona rzuca sie na niego - ona tylko wyskakuje i straszy go, a potem w nogi! Michu za nia!
Dziwne mam koty, oj dziwne...jaki pan, taki kram, jak ktos tutaj powiedzial o swojej menazerii :)
Jak jedno wychodzi z kuwety, to drugie zaraz tam wlazi: Kontrola jakosci!
Nie po to, by sie zalatwic, tylko zeby qpe tego drugiego jeszcze mocniej zakopac...czyli walcza na i poza arena.
Ale co do zarelka, dzialaja zgodnie i planowo. Ida razem do kuchni, i siadaja murem przed szafka. Cesarska na stole lub blacie, misio pietro nizej. Ani dzwieku. Zadnego marudzenia, tylko wymowna cisza, i swidrujace spojrzenia, jesli akurat znajde sie tam. Zwlaszcza rano, kiedy wstane, zaloga leci w te pedy do kuchni, i tyranizuje mnie psychicznie...
Ja: "Nie myslcie sobie, ze cos dostaniecie. Macie chrupki w misce"
Koty: ..................
Ja: "Wynocha mi z kuchni, bo przyszlam tylko zrobic sobie kawy. Sissi zlaz z lyzeczki"
Koty: ..................
Ja: "Ale jestescie twardzi w dyskusji. No to ok, ale zeby mi to bylo ostatni raz"
:lol: :lol: :lol:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot] i 19 gości