No, po wszelkich strachach o Toffika wszystko skończyło sie dobrze. Chłop ma po prostu urodę - za-mało-leukocytowca

Nie ma najmniejszych objawów chorobowych, testy na FIV i FeLV ujemne, odporność jak u konia, nawet szczepienia nie zauważył
Jak niektórzy z Was wiedzą, Toffik wciąż jest na kuracji kroplami Bacha, jedziemy na drugiej butelce o troszkę zmienionym składzie. Nastroje Toffcia zmieniają się jak w kalejdoskopie, ostatnio wyprowadził się do piwnicznych kumpli, do domu wpada tylko na jedzenie. Ale wiem, że w końcu i to mu przejdzie, najwazniejsze, że w miarę zapanowaliśmy nad agresją, i juz powoli nie boję się własnego kota!
Co do Tyldy, to urosła. Pod koniec mara, kiedy szcepiliśmy ją pierwszy raz, prawie roczny kot ważył 1,25kg. Po miesiącu drugie szczepienie i ważymy już ... uwaga... 2,70kg!!!!!! Owszem, mamy przewlekłe gulganie w nosie, ale nic poza tym, no i szczepienie z Chlamydią bardzo przeżyliśmy, ale juz jest ok! Łobuzuję ile wlezie i baaaardzo kocham Toffika - hmmm szkoda tylko, że to miłość platoniczna i jednostronna
Aha, no i już jest po sterylce. Tyldzik była bardzo odważna, zabieg bardzo profesjonalny, mimo, że tańszy - z akcji sterylkowej. Tyldzia już drugiego dnia brykała, szwami się nie interesowała, po tygodniu zdjęcie szwów, teraz już brzuszek prawie zarósł i jes QL!
Wieczorem obiecuję jakieś zdjęcia aktualne!