Moderator: Estraven

alab108 pisze:Możesz spróbować powiedzieć TŻ, tak jak ja, że tylko na leczenie weźmiemy Gaję
Irlandzka Myszka pisze:alab108 pisze:Możesz spróbować powiedzieć TŻ, tak jak ja, że tylko na leczenie weźmiemy Gaję
U mnie było tak samoMała Mi wylądowała u nas tylko na leczenie - po leczeniu, ze złamanym sercem zaczęłam przygotowywać się do oddania jej - na co TŻ powiedział, że mogę oddać niedojdy a małej nie da. I została.
lilianaj pisze:A mój się nie zgadza, bo się obawia, że nie stać nas w razie czego na leczenie kolejnego zwierzaka u weta. Bo nie ma ogródka i pies miałby dyskomfort, bo 3 szkolnych dzieci na utrzymaniu, bo kredyt, bo praca w budżetówce, bo czasu na spacery za mało, bo za rzadko, jego zdaniem, czeszę koty i wszędzie jest futro, bo w grudniu poszło na weta ponad tysiąc zł, jak się kocury pochorowały...Wiem, że myśli racjonalnie i odpowiedzialnie. Ale przykro mi, że ma rację. I frustruje mnie to, że chcę i nie mogę.I ... blada!

bo tak trochę ich skąpisz, daj i nam nacieszyć oczy lilianaj pisze:Dziś wpadło mi w ucho, jak Paweł (10 lat) przemawia do Gustawa. Kot leży zwinięty na krześle, łapy mu wiszą, bo już się nie mieści. Paweł podchodzi, klęka przy krześle, obejmuje kota i tak ćwierka: "Gustawciu, Ty jesteś doskonałą symfonią sierści i miłości. I drapieżności. I mruczliwości..." Dalej nie usłyszałam, bo symfonia potwierdzająco miauknęła i musiałam szybko się ewakuować do łazienki, żeby się wyśmiać w spokoju i nie urazić Pawła.
Paweł...moja krew.

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości