Zuza - u Ciebie jak widzę to i tak całkiem nieźle wygąda sytuacja, bo malutka chociaż próbuje. A ja mam wrażenie, że Tosię przeraża sam wygląd mięsa w misce. Bardzo często, jak kładę napełnioną już miskę to podbiega do niej, oczy wielkie, ogon napuszony i ucieka. No i więcej już nie podchodzi. Taka wrażliwa 

 Cały czas nie tracę jednak nadziei i zapału 

Ania, tak mi się wydaje, że bezzbożowa, na etykiecie nie znalazłam żadnej informacji o zbożach 

Madzia, kot jest szczęśliwy dzięki temu, że go kocham czy dzięki temu, że miała pudło? 

 Bo tak druga opcja jest bardziej prawdopodobna 

Słuchajcie Dziewczyny, nareszcie - NARESZCIE udało mi się pstryknąć fotki bezdomniaczkom, które karmię. Niestety nie u mnie po śmietnikiem, ale jakieś 400 m od mojego bloku. Tam sa takie bardzo gęste zarośla i one sobie tam koczują w dzień. Wchodzą też często na chodnik, albo gonią się w tej trawie, a często też widziałam jak przesiadywały pod jednym balkonem - tam taki pan czasem im coś rzuca do jedzonka. No i szłam sobie akurat z miasta, obładowana jak wielbłąd i zobaczyłam jednego, który siedział na chodniku. A akurat odwiedziałam sklep zoo i kupiłam dla nich puszki i suchą karmę, więc stwierdziłam, że sypnę im coś na obiadek. Maluch od razu za mną pobiegł, bo maja tam takie miseczki, które chyba całkiem regularnie ktoś napełnia. Otworzyłam opakowanie i natychmiast zbiegły się jeszcze trzy kociaki 

 To są właśnie te moje dzieciaki co u mnie jedzą. Biało czarny na bank, ten z białym pysiem też, a reszty nie widziałam. Do mojej miski przychodzą chyba w większości jednak koty z drugiej strony osiedla. Ale ten czarno biały jest cudny, nieraz na mnie czekał pod autem albo gdzieś blisko. Raz usiadł na takim murku nade mną kiedy sypałam karmę i tak łapeczki mu fajnie dyndały, a on przysiadł i paczał na mnie z taką uśmiechniętą minką 







