Aamms - ten mały, czarny, chudy potwolek jest urzekający.
Niemniej jednak na dziś dzień twierdzę, że znajdę mu DOM najlepszy na świecie.
Nie u mnie chyba.
Póki co

paczam na niego i próbuję wysłuchać co mi ma do powiedzenia.
A gada jak najęty, wystarczy zerknąć na niego a on już zaczyna persie opowieści.
Wydaje mi się, że nikt do tej pory dobrze go nie wysłuchał.
Taki gadający pers jest dla mnie niesamowitością - coś jak syjam .
Gada, gada, gada ...
W tonacjach ...hmmm od cieniusiej do chrypiąco żabiej .
Nooo parę niezłych oktaw ma w zanadrzu.
Szok.
Jednak jak patrzę na niego to żal doopkę ściska.
Taaaka chudzina, taka sierść ... no masakra.
Duuużo pracy trzeba.
Jedno jest pewne - to jest bardzo fajny kot, zupełnie nie rozumiem dlaczego tyle razy był zwracany z adopcji.
Charakter ma złoty.
Jest miły, cierpliwy, wolałabym nawet żeby był bardziej wrednawy.
No i ten jego kinolek ( nos ) to chyba główna bolączka.
Oczy już ma

( po zakraplaniach częstych pokazały się ) - okazuje się iż nawet ładne. Migdałki na razie mamy a nie pięciozłotówki.
Nosio za to ... hmmm ... cofnięty według mnie bardzo - i z małymi jak igiełki dziurkami ( otworki nosowe )
Większą część życia poświęca na oddychanie gębusią.
I to jest szkopuł - przeraża mnie zalecona plastyka noska, bo nie wiem kto zrobi to dobrze.
Nie wiem, ale się dowiem !
Edit : dopisałam w nawiasie czemu ten kot ma oczy ...