Moje koty XV. Gdy budzi się potwór :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 22, 2014 13:51 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

jozefina1970 pisze:
felin pisze:Lucuś z wielkim zapałem liże różne dziwne powierzchnie, np. plastik, ścianę, nogę muszli klozetowej albo szklany klosz od lampki

O, to Mru tak ma - ni cholery nie wiem, co jest :evil:

Czasem pewnie chodzi o chemię gospodarczą, ale na litość, ścian nie myję :mrgreen:
Porąbane te moderne jakieś - kiedyś to kot pił mleko, miałczał, mruczał i był kotem, a teraz takie dziwolągi jakieś :wink:

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto kwi 22, 2014 15:53 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

No to masz niewesoło :( Miejmy nadzieję, że problemy żołądkowe szybko miną.
U mnie wszystkoliżący jest Drupi. Naprawdę trudno go upilnować, ostatnio liże drzwiczki szafek kuchennych.
Miau sie zmieniło, a dla mnie każda zmiana to problem, nie wiem co i jak, zanim się przyzwyczaję minie trochę czasu.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Wto kwi 22, 2014 16:35 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

Wróciliśmy z Druidem. To prawdopodobnie zapalenie żołądka w wyniku zakłaczenia. Chyba się muszę zdrzemnąć :roll:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 22, 2014 16:39 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

casica pisze:Wróciliśmy z Druidem. To prawdopodobnie zapalenie żołądka w wyniku zakłaczenia. Chyba się muszę zdrzemnąć :roll:

Kurde, nawet nie wiedziałam, że jest coś takiego... To znaczy, że może być coś takiego od zakłaczenia, lecę Mru chrupy odkłaczające dać bo pasty to ona nie tyka :evil:

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33215
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto kwi 22, 2014 17:48 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

casica pisze:Wróciliśmy z Druidem. To prawdopodobnie zapalenie żołądka w wyniku zakłaczenia. Chyba się muszę zdrzemnąć :roll:


Ale Dżygita to jednak nie tłumaczy- bo przecież pisałaś, że młode koty się nie zakłaczają, a Dżygit to dzieciak... Ja bym to mięso jednak zutylizowała.... Bo ja nie chcę krakać ale jak za 3 dni Ryśce zaszkodzi to naprawdę nie pojedziesz na urlop.... A jak Młody- apetyt dzisiaj miał normalny? Druid marudzący przy posiłku musi się naprawdę fatalnie czuć.... Kurde no... Żal koteczka....

ewan pisze:Może nie podawaj rzygusiom saszetek, tylko mięso i suche przez kilka dni. Czasem po saszetkach są właśnie sensacje, wiem, wiem najlepsze podajesz nie żaden tak whs, ale może odstaw na chwilę.


Się wtrącę... Koty Kasi (poza Dzidkiem) jedzą wyłącznie mięso- to właśnie saszetki są "na chwilę" :wink:
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto kwi 22, 2014 17:55 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

Slonko_Łódź pisze:
casica pisze:Wróciliśmy z Druidem. To prawdopodobnie zapalenie żołądka w wyniku zakłaczenia. Chyba się muszę zdrzemnąć :roll:


Ale Dżygita to jednak nie tłumaczy- bo przecież pisałaś, że młode koty się nie zakłaczają, a Dżygit to dzieciak... Ja bym to mięso jednak zutylizowała.... Bo ja nie chcę krakać ale jak za 3 dni Ryśce zaszkodzi to naprawdę nie pojedziesz na urlop.... A jak Młody- apetyt dzisiaj miał normalny? Druid marudzący przy posiłku musi się naprawdę fatalnie czuć.... Kurde no... Żal koteczka....

Dżygit o zakłaczenie nie był podejrzany. Podejrzewaliśmy, że oba się czymś podtruły. Ale w tej sytuacji należy przyjąć, że zbieżność w czasie jest przypadkowa. I co do Dżygita to niestety mam podejrzenie o podjedzenie czegoś wielce egzotycznego, np. drucianego zmywaka :roll: :x
Oba sa na lekkiej diecie i traktujemy je ostrożnie. Druid po wizycie u weta dostał 1,5 łyzki stołowej pediatric weaning. Smakowało.

No i teraz nie wiem co z tym mięsem - w końcu i Ignaś je zjada bez skutków ubocznych.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 23, 2014 10:52 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

casica pisze:
Slonko_Łódź pisze:
casica pisze:Wróciliśmy z Druidem. To prawdopodobnie zapalenie żołądka w wyniku zakłaczenia. Chyba się muszę zdrzemnąć :roll:


Ale Dżygita to jednak nie tłumaczy- bo przecież pisałaś, że młode koty się nie zakłaczają, a Dżygit to dzieciak... Ja bym to mięso jednak zutylizowała.... Bo ja nie chcę krakać ale jak za 3 dni Ryśce zaszkodzi to naprawdę nie pojedziesz na urlop.... A jak Młody- apetyt dzisiaj miał normalny? Druid marudzący przy posiłku musi się naprawdę fatalnie czuć.... Kurde no... Żal koteczka....

Dżygit o zakłaczenie nie był podejrzany. Podejrzewaliśmy, że oba się czymś podtruły. Ale w tej sytuacji należy przyjąć, że zbieżność w czasie jest przypadkowa. I co do Dżygita to niestety mam podejrzenie o podjedzenie czegoś wielce egzotycznego, np. drucianego zmywaka :roll: :x
Oba sa na lekkiej diecie i traktujemy je ostrożnie. Druid po wizycie u weta dostał 1,5 łyzki stołowej pediatric weaning. Smakowało.

No i teraz nie wiem co z tym mięsem - w końcu i Ignaś je zjada bez skutków ubocznych.

Dzisiaj Zawieszka, tak, rzyga :roll: No tu przynajmniej nie mam wątpliwości, że zakłaczona. Ale i tak do weta będziemy chyba obracać dwa razy. Raz z Druidem i Dżygitem, a później zobaczymy co wyniknie z obserwacji Zawieszki, powinna już bowiem w całości wydalić kłaka. Ale jeśli coś będzie nie tak to obrócimy drugi raz.

Jak nie przemarsz wojsk, to sraczka :roll:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro kwi 23, 2014 11:32 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

Sraczka przynajmniej zwykle w kuwecie :?

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw kwi 24, 2014 7:27 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

felin pisze:Sraczka przynajmniej zwykle w kuwecie :?



I tu bym polemizowała :ryk:

Kasia jak Chłopaki dzisiaj? Apetyt Druidowi wrócił? Bo to najważniejszy wyznacznik "jak jest" ;)
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 24, 2014 10:41 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

No taaaak. Urlop :roll:

Wczorajszy dzień dołożył mi wątpliwości co do urlopu. Młody idiota w audi A6, zmieniając pas ruchu bez widoczności zahaczył o auto mamy, które to auto wbiło się w stalową barierę tak, że musiała przyjechać straż pożarna, żeby je wyciągnąć. Szczęśliwie mamie nic się nie stało, ale samochód do kasacji, a mama bez samochodu jak bez nogi. Korowody z PZU, to zupełnie inna inszość, ale też frustrująca. Mama przebadana w karetce wygląda ok, do szpitala na obserwację nie pójdzie bo koty, odmówiła. Ręce opadają. Zastosowałam szantaż moralny, obrzydliwe, wiem, no ale innej metody nie ma. Tak więc – albo pójdziesz zrobić USG jamy brzusznej i rtg kręgosłupa, albo ja nie jadę na urlop bo nie chcesz żebym pojechała. O!

Po całym dniu spędzonym na ulicy w towarzystwie policjantów, strażaków oraz ratownictwa medycznego; po oczekiwaniu na assistance i przebojach z samochodem do kasacji (okazało się, że wbrew enuncjacjom wiezienie go do serwisu jest bez sensu, w zasadzie powinnam go sobie zabrać nie wiadomo gdzie w oczekiwaniu na likwidatora szkód, a najlepiej w ogóle zarzucić go sobie na plecy i odnieść samodzielnie) już o mniej więcej 21 dotarliśmy do weta z dwoma panami D.

Druid leczy niestrawność wynikającą z zakłaczenia (apetyt wrócił i generalnie Księżyc czuje się lepiej), Dżygit za to kicha całymi seriami. Gardło czerwone - wymioty mogły być z przyczyny zaczynającej się infekcji. Dzisiaj oczywiście znowu do weta i jutro do weta…
Dżygit jest naroślą permanentną, odpasiony i sprężysty u weta robi takie cyrki, że można się pociąć. Jest jak żywe srebro, trudno go utrzymać. Nie, to się opowiedzieć nie da, to trzeba zobaczyć, chyba zabiorę ze sobą aparat i nakręcę filmik. Nie zmienia to wszystko faktu, że się martwię okrutnie co z tym kotkiem.

Jestem zła, sfrustrowana, zniechęcona i generalnie nie mam koncepcji co dalej. Tzn jedną koncepcję mam, w celu uwolnienia waporów i humorów mam ochotę pójść wieczorem na Wschodnią (to taki łódzki odpowiednik Dzikich Pól), dorwać jakiegoś karka i porządnie mu wpier...ć. Tak, myśl ową hoduję i pielęgnuję w sobie z rosnącą przyjemnością :idea:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 24, 2014 10:44 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

Jasny gwint...

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33215
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw kwi 24, 2014 10:51 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

jozefina1970 pisze:Jasny gwint...

C'nie?

Ale pewna pani przywróciła mi wiarę w człowieka :) Bo wczoraj, gdy miotaliśmy się przez kilka godzin w kurzu, syfie i spalinach, w pełnym słońcu. Z domu przy ulicy przyszła pani z jednorazowymi kubkami i butelką wody mineralnej. Powiedziała, że w tym słońcu i kurzu pewnie chce nam się pić :1luvu:
BINGO! Bo już rozglądałam się za jakąś wysychającą kałużą

edit: chcemy jej podziękować i zanieść czekoladki :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw kwi 24, 2014 11:04 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

Współczuję i całe szczęście, że mamie nic się nie stało :ok: :ok: :ok:

To wczorajszy dzień był jakiś pechowy chyba .Mój szwagier też skasował swoje auto, tylko on wpadł w poślizg i skończył w rowie. Jakoś nie wpadł na to, że skoro padało i do tego z pół nawiezione jest błocko to trzeba zdjąć nogę z gazu :evil: . Tym bardziej, że jego beemka ma napęd na tyle koła i kopa co się zowie. ALe moim prywatnym zdaniem, co popiera w całości mój mąż, a jego brat - Krzysiek nie ma w ogóle drygu i zapału do jeżdżenia i powinien sobie odpuścić komunikację samochodową we własnym wykonaniu :evil: . Ale przepuszczam, że teściowa i siostra zaraz będą go namawiały na nowe auto :evil: . Musiał porządnie walnąć w ten rów, bo mu się na sino pasy odbiły 8O .
A w się nieraz dziwicie, e ja nie cierpię jeździć autem :roll:
19.11.10 - Tosia (*) - kocie dziecko, któremu los dał tak mało czasu
26.08.11 - Czikita (*) moja pierwsza kocia miłość - przyszła, zabrała moje serce i odeszła tak szybko
14.12.12 - Felciu (*) zawsze będziesz z nami
26.04.14 - Papaja (*) najsłodsza strachliwa królewna, takiej już nie będzie
31.07.17 - Rudolf (*) moja najukochańsza kocia pierdoła

AgaPap

 
Posty: 8937
Od: Pt sie 31, 2007 6:49
Lokalizacja: Katowice i trochę Świdnica

Post » Czw kwi 24, 2014 11:06 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

AgaPap pisze:A w się nieraz dziwicie, e ja nie cierpię jeździć autem :roll:

Nie dziwię się, też nie lubię. To zdecydowanie nie mój żywioł. Ale inaczej w pewne miejsca się nie dostanę. Aby pojechać do rodziców parę km dalej musiałabym robić objazd przez pół województwa. To samo z większymi sklepami.

jozefina1970

Avatar użytkownika
 
Posty: 33215
Od: Nie maja 09, 2010 12:46
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Czw kwi 24, 2014 11:35 Re: Moje koty XV. A koty nie życzą sobie mojego urlopu

No to szczęście, że mamie nic się nie stało.
Bo moja jak kasuje samochód, to siebie też - mniej lub bardziej :?
Raz rzecz skończyła się operacją kręgosłupa, a efekty odczuwa do dziś; drugi raz "tylko" sińce od pasów, pęknięty jeden z kręgów i rozwalone kolano. Mam nadzieję, że na tym poprzestanie, bo na samą myśl czuję jak siwieję do reszty.

felin

Avatar użytkownika
 
Posty: 26000
Od: Wto sty 06, 2009 0:04
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Google [Bot], Marmotka i 37 gości