No taaaak. Urlop
Wczorajszy dzień dołożył mi wątpliwości co do urlopu. Młody idiota w audi A6, zmieniając pas ruchu bez widoczności zahaczył o auto mamy, które to auto wbiło się w stalową barierę tak, że musiała przyjechać straż pożarna, żeby je wyciągnąć. Szczęśliwie mamie nic się nie stało, ale samochód do kasacji, a mama bez samochodu jak bez nogi. Korowody z PZU, to zupełnie inna inszość, ale też frustrująca. Mama przebadana w karetce wygląda ok, do szpitala na obserwację nie pójdzie bo koty, odmówiła. Ręce opadają. Zastosowałam szantaż moralny, obrzydliwe, wiem, no ale innej metody nie ma. Tak więc – albo pójdziesz zrobić USG jamy brzusznej i rtg kręgosłupa, albo ja nie jadę na urlop bo nie chcesz żebym pojechała. O!
Po całym dniu spędzonym na ulicy w towarzystwie policjantów, strażaków oraz ratownictwa medycznego; po oczekiwaniu na assistance i przebojach z samochodem do kasacji (okazało się, że wbrew enuncjacjom wiezienie go do serwisu jest bez sensu, w zasadzie powinnam go sobie zabrać nie wiadomo gdzie w oczekiwaniu na likwidatora szkód, a najlepiej w ogóle zarzucić go sobie na plecy i odnieść samodzielnie) już o mniej więcej 21 dotarliśmy do weta z dwoma panami D.
Druid leczy niestrawność wynikającą z zakłaczenia (apetyt wrócił i generalnie Księżyc czuje się lepiej), Dżygit za to kicha całymi seriami. Gardło czerwone - wymioty mogły być z przyczyny zaczynającej się infekcji. Dzisiaj oczywiście znowu do weta i jutro do weta…
Dżygit jest naroślą permanentną, odpasiony i sprężysty u weta robi takie cyrki, że można się pociąć. Jest jak żywe srebro, trudno go utrzymać. Nie, to się opowiedzieć nie da, to trzeba zobaczyć, chyba zabiorę ze sobą aparat i nakręcę filmik. Nie zmienia to wszystko faktu, że się martwię okrutnie co z tym kotkiem.
Jestem zła, sfrustrowana, zniechęcona i generalnie nie mam koncepcji co dalej. Tzn jedną koncepcję mam, w celu uwolnienia waporów i humorów mam ochotę pójść wieczorem na Wschodnią (to taki łódzki odpowiednik Dzikich Pól), dorwać jakiegoś karka i porządnie mu wpier...ć. Tak, myśl ową hoduję i pielęgnuję w sobie z rosnącą przyjemnością
