viewtopic.php?f=20&t=160246Teraz i ja zapraszam do konkursu

Oglądałam fotki moich kociaków. Będę płakać jak bóbr.
Jak wy te kociaki oddajecie. Chocby nie wiem jakie dobre ręce były w nowych domkach to przecież żal serce ściaska. Ja je butelką karmiłam, błony rozrywałam, do weta jeździłam, tyłki podcierałam, głaskałam i uspakajałam...
Za trzy tygodnie dwa kociaki idą do nowych domków ;( dwa zostają ze mną do marca. Jak ja je oddam - nie wiem. To będą bardzo ciężkie rozstania. To są moje małe kruszynki, tak, tak już nie takie małe.
Anastazja wbiega do pokoju i grucha, daje znać że szuka kogoś do głaskania - wtedy ją wołam i przybiega zadowolona do mnie, przewraca się na bok i czeka...
Amelka i Albert przychodzą i kładą się na nogach. Nie zależy im na głaskaniu - ważne że są blisko. A jeśli się je pogłaska to wyciągają łapki aby złapać rękę...
Akson... łobuziak... myle go czasami z Anastazją... uwielbia głaskanie... w szczególności pod szyją - mruczy wtedy jak traktor...
Zołza przychodzi i chce aby ją pogłaskać, wtedy lecą za nią maluchy i czepiają się jej jakby miały dwa tygodnie... Słychać wtedy tylko mlaskanie...
Gdy mam w rękach przysmak - wołam do pokoju koty i szeleszcze opakowaniem - nie zdążę się obrucić i wszystkie są obok i czekają na swoją działkę.
Kajtek przychodzi codziennie i domaga się swojej dawki głasków, nie ważne czy chce czy nie chce - ja muszę go pogłaskać...
Dzielny wujek pilnuje czteropaku, wylizuje im futerko, bawi się w berka i co ciekawe to nie zawsze on goni... Zdarza się iż to właśnie on ucieka
Suszarka na pranie nie raz leżała przewrócona, zawsze jak oglądam film to któryś z kociaków siądzie centralnie na środku TV, przeciągnie się, pokręci i ani myśli zejść.
Nie oddam.