Lukrecja to taka cicha woda jest. Np. ku mojemu zdziwieniu Korneliusza łapą zbiła i osyczała - no kto by powiedział. Poza tym dobrze jej zrobi trochę towarzystwa. Gdy chciała samtności, szła sobie do żółtego pokoju na swój fotel, ale gdy się już zadomowiła, często przychodziła do nas, kładła się w pobliżu i prowadziła życie towarzyskie.
No i jednak całe życie spędziła w towarzystwie innych kotów.
Jak mówiłam, z Korneliuszem zrobili sobie mordka-mordka i byli zapoznani, dziewczynom nie odsykiwała.
Teraz oczywiście może być inaczej, bo może zechcieć bronić swojego terytorium. Ale nie podejrzewam, żeby to było zbyt długo czy zbyt intensywnie.
Może strzelić focha i się na Was obrazić, ale takie kocie prawo (trzeba będzie się ukorzyć i ją przebłagać

)
Widziałam kilka dokoceń w perskim wykonaniu i przebiegały one wyjątkowo bez emocji (znaczy, ze strony kotów).