Przemknęło mi przez myśl pytanie: czy istnieje choroba psychiczna powodująca, że człowiek widzi wszędzie rude koty???
Bo było tak.
Rudy pojawiał się pod śmietnikiem. Potem rudy pojawiał się za blokiem (trzecia stołówka). Potem rudy upodobał sobie sklepik osiedlowy i stamtąd go zgarnęłam. To był ten sam kot, tak mi się przynajmniej wydawało. Cały rudy, duży, puchaty, łagodny i głodny.
Rudy Rudolf siedzi u mnie w kuchni. Poszłam karmić koty i raptem do mich podchodzi cały rudy duży kot i rzuca się na żarcie.
Stoję, patrzę i myślę, co ze mną jest nie tak. Źle, na pewno źle.
Na szczęście, przechodził akurat znajomy facet. Na tyle dobry znajomy, że mogłam go zapytać, czy widzi tego rudego kota. Popatrzył. Ale na mnie. Na szczęście, po chwili potwierdził.
Jeszcze kilka rudych solidów i przestanę lubić rude koty
