Ukochany Duży zamknął wczoraj Amelkę w pokoju i poszedł
se do pracy.
Od 12 do 19 była zamknięta SAMA.
Duży nie potwierdza a wręcz-zaprzecza!
Podobno przejrzał całe pomieszczenie- zamykamy jeden pokój bo Leon namiętnie drapie kanapę, niech drapie drapak ...-podobno Amelki tam NIE BYŁO...
Kiedy o 19 otworzyłam pokój wyprysnęła z niego Ameczka, z włosem spuszonym i pędzikiem pobiegła na
parapapet gdzie jak powszechnie wiadomo stoi amelkowa miseczka. Tam szybciutko( i chyba bez gryzienia) pochłonęła talerzyk chrupeczek, następnie
(miau?miau!) pół puszeczki Almo Nature.
Potem panna pobiegła...nie, nie do kuwetki...do pokoju, uwaliła się w psim łóżku kołami do góry i zasnęła snem kota sprawiedliwego.
Zasnęłą z emocji rzecz jasna- w końcu jest persem...
Brak zainteresowania kuwetką naprowadził mnie na ślad przestępstwa.
Po dogłębnym zbadaniu powierzchni płaskich w pokoju gdzie zamknięto pannicę wykryłam co następuje:
- mały siczek tuż przy drzwiach
- mała kupka pod szafką
Indagowany Duży wykręcał się od odpowiedzialności.
Amelci zaś indagować nie ma sensu, bo moja ukochana mała koteńka odkryła ostatnio słowo "
łykcik" i jest ono odpowiedzią na wszelkie zapytania i interpelacje kierowane do rzeczonej.
-Łykcik!!! - wrzeszczy Amelia biegnąc przez mieszkanie i chcąc żeby Leon ją gonił...
-Łykcik!!!- przy czesaniu. To jest protest!
-Łykcik?- wchodząc do pokoju i sprawdzając czy jest w nim jakaś Fiona
(fstrenta kota!)Amelka ponadto zajmuje się głównie łapaniem skoczków na ekranie telewizora- nie ma preferencji narodowościowych, długość skoków też ją raczej nie bardzo rusza.
Nie.
Ameczkę interesują skoczkowie jako
latacze i wali bezpardonowo puchatką w ekran chcąc latacza upolować.
Latacze-skoczkowie nic sobie z tego niestety nie robią...
Odkryła też całkiem przypadkowo, że zamieszkuje u nas pewien biały i puchaty kotek.
Kotek mieszka w dużym lustrze w korytarzu i robi to , co Ameczka.
Bystrzak taki: Amelia skacze i kotek skacze...Amka wygina grzbiecik- on też wygina swój...
W końcu wkurzona koteńka ucieka. Albo wali łapą tego niegrzecznego białego puchatego kotka!
Po chwili zakrada się do lustra i sprawdza co też ów biały
cffaniak tam porabia...
Potem siada pod drzwiami i czeka aż babcia wypuści Felka.
Powąchają się przez drzwi, poryją łapkami podłogę...nie daj boże wypuścić jedno albo wpuścić drugie. Amelka zaraz przystępuje do lania Felka a on- do wiania przed nią i syczenia w jej kierunku.
Przyjaźń (połączona ze wspólnymi śpiewami!) tylko przez drzwi.
"
Ja ciem kocham bardzo jak ciem nje widzem!"
Amelka jest kotkiem bojowym...
Bo Amelka jak wiecie jest szarym dachowcem.
Zawsze tak samo zdziwionym na widok białej puchatki albo kosmatego ogonka wyrastającego z kociej dooopki.
Nie ma na to sposobu- ona nie wierzy w to co widzi.
Mentalnie jest szara , dachowa i w ogóle- powinniśmy ją wypuścić a ona sobie zapoluje.
Fakt, że śpi codziennie z nami w łóżku uważa za powód do ogromnej dumy: w jej poprzednim świecie spało się pewnie miedzy jakimiś śmieciami w komórce , bywało zimno i często głodno ...Gdybyście widziały JAK Amelia się mości na podusi , jak rozkłada łapki i układa ogonek...i nawet Duży nic nie mówi o tonach kociego włosia na prześcieradłach...
Amelkowy świat zakręcił o 180 stopni - szary dachowiec okazał się białym persikiem, jedzenie jest zawsze w miseczce i żeby jeszcze udało się złapać latacza, albo chociaż zbić porządnie Felixa...