Nu, jak tak dalej pójdzie trzeba będzie zmienić tradycję na gaszenie marzanny w sniegu Nie wiem czy pwinnam, ale szepne, że o jakich -20 w weekend zasłyszałam No to się mi juz w łebku nie mieści ....
Duża twierdzi, że mamy kryzys w Zatoce Śfiń przy czym śfinią podobno jestem ja bo teraz skaczę na klamkę Małemu Dużemu i to od 4-tej rano a on musi wstać o 6-tej, żeby zdążyć na lekcje dzisiaj Mały Duży płakał, wrzeszczał i odmówił pójścia do szkoły moim zdaniem słusznie, bo oczka miał małe, zapuchnięte i nic by w tej szkole nie zobaczył ale Duża wstała, wykopała Małego Dużego z domu a mnie zapowiedziała, że niech no się tylko ociepli, to wykopie mnie na Łąki ale fajnie! Łąki są ogromne i chodzą po nich kaczki i bażanty i inne zwierzątka super są takie kryzysy Szkoda, że trzeba czekać aż się ociepli Caillou
wtedy łazi po biurku, półkach, wskakuje na szafę, zrzuca rzeczy i robi straszliwą demolkę niestety nauczyła się, że im gorzej się zachowuje, im więcej rzeczy zrzuca, tym większa szansa, że ktoś wstanie i da chrupki a wstaje wcześnie, bo jest jasno i ptaszki ćwierkają i brzuch burczy z głodu jej brzuch stale burczy z głodu