Ja i Mokate dziękujemy za

i miłe słowa.
U nas coraz lepiej, wprawdzie w dzień jeszcze najczęściej siedzi pod kołdrą lub kocem, ale wieczorami szaleje z piłką, je i się przymila, no i łazi za mną jak cielę za krową. Ja do łazienki Mokate też, w kuchni to samo, siedzi na desce kiedy prasuję, co biorąc pod uwagę jego rozmiary jest nieco uciążliwe

Dziś zrobiliśmy też kolejny krok naprzód. Do tej pory Mokate bardzo chętnie zbliżał się do dziecka, ale tylko kiedy spało (prawdę mówiąc są dni kiedy mam tak samo

), wąchał ją wtedy, ocierał się, kładł obok, właził pod kołdrę. Ale dziś Młoda wtargnęła do jego "namiotu". Tak po prostu wlazła tam gdzie spał, cała, położyła się obok i zaczęła go głaskać. Byłam pewna, że za chwilę kot wyleci jak z procy, ale usłyszałam radosny głos córki "mamusiu on mruczy". Wsadzam głowę pod kołdrę i widzę rozłożone brzuchem do góry kocisko, córę, która go głaszcze i łapy, które ugniatają ją po twarzy. I mruczący, wyluzowany Mokate. No to poszłam pozmywać, co im będę przeszkadzać.
Potem kąpałam dziecko, wychodzę na chwilę z łazienki a tu kocuro pół miski już wsunął, je i nawet nie patrzy w stronę drzwi. Pierwszy raz wyszedł przed zaśnięciem Młodej. No cóż, skoro głaszcze po brzusiu to widać nie taka straszna
