
Jak ktokolwiek idzie do kuchni, to od razu lecą krzyki "Maaaartyyyyna, nakarm te koty!" - i co z tego, że koty karmione są, suche stoi cały czas, mokre dwa razy dziennie.
A koty kradną jak leci - pal licho, że szynkę skubną czy masło chcą zlizywać, ale czemu Daffy poluje na makarony, ryże, ziemniaki? Czemu nie da się zostawić ryżu do sosu na wierzchu, bo ten stoi nad tym i żre, jakby milion lat miski nie widział?
A za gustami Loli to już w ogóle nie nadążę - ją zazwyczaj interesuje normalne jedzenie. A czasem coś jej się w tym łebku przestawi - i tak wczoraj rzuciła się z pazurami na mąkę i rozorała całe opakowanie.
A potem łapczywie zaczęła zżerać... papier z opakowania.
No szaleni sami
