» Sob sty 28, 2012 20:09
Re: Wszystkie koty jamnika Melona
...Felix jest co prawda surowy ,ale jest też-jak każdy bri- bardzo chętny do pomocy, zwłaszcza w pracach domowych.Namiętnie przesadza mamie kwiaty.Zwykle z doniczek na podłogę wraz z ziemią kwiatową.Żeby to zrobić musi je niestety zrzucić ,co często kończy się dla kwiatków tragicznie.Zapalonego hodowcy kwaitów nic nie zraża.Zwłaszcza kocha storczyki- lubi przebywać w pokoju,gdzie mama ma swoją pokaźną kolekcję tych kwiatów.Trochę obgryza (i wypluwa, kwiaty są NIEJADALNE), troche grzebie łapką w doniczkach (napowietrza glebę) ale głównie ZRZUCA.
Babcia nabyła zapas ziemi i doniczek.
Wspólpracuje z Felixem naprawdę chętnie, bo to bardzo dobra babcia dla kota.
Fel lubi też robić pranie.Zwłaszcza uwielbia wynosić pranie do suszarki w piwnicy.
Ponieważ jak każdy kot nie może dźwigać ciężarów- mama niesie pranie a Felek idzie i śpiewa mamie.Żeby się kociej babci łatwiej pracowało dobry kotek udziela się wokalnie!Jednocześnie stara się ,żeby starsza pani nie straciła zręczności i gracji ruchów- raz po raz przebiega jej między nogami podczas schodzenia ze schodów.I tylko raz miska pełna skarpetek wypadla z ręki!
W piwnicy dba o babcine zdrowie.Tam jest zimno.Więc koteczek kiedy bacia się schyli i spod jej bluzki wyjdą gołe plecy zaraz kładzie lodowate lapki na goliźnie.Mama za pierwszym razem omal nie zeszła na zawał.Wyobraźcie to sobie- wszak w tej piwnicy w styczniu 1945 roku znaleiono martwego żolnierza niemieckiego...
Kiedy Felek zrobił to kiedyś mnie, mój krzyk podobno usłyszeli nawet najdalsi sąsiedzi z domu obok!
Żyją sobie zgodnie...tylko w sparwie wychodzenia na spacery nie ma porozumienia.Latem babcia przyzwyczaiła rudzielca do regularnych spacerów ogrodowych...a Felixowi nie robi różnicy pora roku!Mamie niestety-robi.
I jakoś tak przy 3 stopniach mrozu nie ma ochoty robić słodkich spacerków przez łyse o tej porze roku krzaczki w deszczu czy śniegu.Dziwna z niej kobieta.Więc nieszczęsny kotek musi wypłakiwać sobie oczy i zdzierać gardziołko przy drzwiach.A babcia NIC!
Normalnie nie mieści sie w głowie!
Biedna mama planuje nabycie zatyczek do uszu- kocio niestrudzenie jojczy, zawodzi i gada.Co jakiś czas przychodzi do pokoju,żeby sprawdzić czy moich rodziców już to łaknie RUSZYŁO.Kiedy stwierdza,że NIE, wraca niestrudzenie do płaczu pod drzwiami.
Kiedy zamieszkał u rodziców próbował nawet wydrapać dziurę w drzwiach i wyjść na świat.
Szybko się zniechęcił-drzwi były twarde.Przerzucił się więc na wykładzinę.
Wydrapał w niej gustowną dziurkę.Wydrapał i przestał drapać.
Babcia kupiła więc nową wykładzinę ,wezwała pana złotą rączkę by ją założyl i się cieszyła.
Cieszyła się dokladnie jedną noc.Rano ujrzala nową,śliczną dziurkę, dosłownie kopię poprzedniczki!Fel pracował pół nocy żeby uzupełnić defekt w wystroju korytarza!Mama westchnęla i pogodziła się z tym stylowym elementem mieszkania.W końcu kocio też mieszka i chce mieć swój wkład w urządzenie domu!
Ogólnie babci i dziadkowi żyje się z kotkiem dobrze.Panuje miła atmosfera ,o ile wszyscy robią to czego chce Felix.
Czyli pełna demokracja...kotokracja...czy jak zwał tak zwal.
Mama i tato pytani,czy oddadzą mi kota, żarliwie i gorąco bronią współlokatora- ich ci on i nie oddadzą!
Kochają swojego oprawcę.
Nie maja wyjścia-musza.TO ICH KOT!!!
(*Skąd się wzięła "babcia kota" w odniesieniu do mojej mamy?Ano- kiedyś pojechaliśmy z Felkiem do weta.ja weszłam z nim do gabinetu a mama parkowała auto.Po zaparkowaniu zapukała i weszła do gabinetu.Zdziwiona pani wet zapytała :
-A pani..?
-Jestem BABCIĄ tego kota!- odpowiedziala mama
I tak im już zostało...)