W sumie to w lipcu, po nawrocie kataru miałam jej to RTG zrobić, ale ona się tak przeraźliwe stresuje łapaniem do kontenerka i wyjściem do weta, że odpuściłam. Najpierw ucieka - dosłownie fruwa po ścianach, rozbija się o lustro, a potem jak się zmęczy to siedzi, trzęsie się i zawodzi. Po takiej akcji ja też jestem kompletnie roztrzęsiona

Edit: mam wyniki badań kału maluchów - pierwotniaków nie mają. Dostałam próbki Intestinalu, jak nic nie pomoże, to trzeba będzie Bronkowi podać antybiotyk, bo ciągle ma luźną kupę i wzdęty brzuch.
W poniedziałek pójdę z Wieniem na prześwietlenie i pobranie krwi. Ciekawe, jak to przeżyję
