Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb...

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lut 22, 2011 20:11 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb...

Bo i czasu brakuje mi na wszystko... :roll:
Dzieci zagrypione,lekarze,lekarstwa,szczuras chory -zastrzyki muszę sama podawać,bo nie mam jak do weta chodzić teraz,lekarstwa doustne,witaminy,kombinowanie,jak to podać...Z kicią nawet nie miałam jak podejść do weta i sama musiałam szwy ściągać... :| Plus reszta obowiązków od rana do wieczora...Czasem nie mam jak oddechu złapać... :( Nawet,jakbym chciała pracować,to i tak nie starczyłoby mi na to czasu... :wink:

Ale Szelma już bez abażurka :mrgreen: Przeszczęśliwa!!!

Nietoperrr...

 
Posty: 79
Od: Czw sty 27, 2011 12:02

Post » Sob mar 19, 2011 15:36 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb...

Tak jak ktoś tu wcześniej przepowiedział...znienawidzona przez męża Szelma stała się jego oczkiem w głowie... 8O Żebyście widzieli,co on z tym kotem wyprawia... :ryk:

Nietoperrr...

 
Posty: 79
Od: Czw sty 27, 2011 12:02

Post » Sob mar 19, 2011 16:26 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb...

Cieszę się :D :ok:
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Śro cze 08, 2011 21:50 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb...

Dawno nas tu nie było... :roll:
Szelma ma się całkiem dobrze 8) A imię jest adekwatne do charakteru... :ryk: Szalona,nieobliczalna,czarna wariatka,wyskakująca z ciemnych kątów,by w dzikim szale rzucić się na nogę,przywierając do niej czterema łapami i zębami... :twisted:
A po chwili mruczy głośno jak traktor pod ręką dającą pieszczoty...
A mąż...?
Przyzwyczaił się,polubił,bawi się,wariuje...Gada do niej i mizia,jak ja nie widzę... :wink:
Były też ciemne chmury nad kociszczem...Córa dostała jakiejś alergii,ciągły,męczący kaszel od pół roku,przy czym żadne lekarstwa nie pomagały...Poranne ataki kaszlu były tak silne,że aż powodowały wymioty... :( Kot wylądował na dwu-tygodniowych,przymusowych wakacjach u mojej mamy.Niestety,nic to nie pomogło.Córa nadal męczyła się z powodu kaszlu.
W końcu na to wpadłam.Pióra z poduszek i kołdry!!!Po całych nocach przespanych w alergenach jak miała sie nie dusic?Jak miała nie wymiotować od kaszlu?Jak miały lekarstwa pomagać???...
Pióra poszły precz,kaszel znika.A Szelma wraca za tydzień :D
Nie była sama przez ten cały czas,wspaniale zgrała się z kociczką mojej mamy.
I tu zaczyna się nowy temat... :wink:
Dwa koty,to zupełnie coś innego,niż jeden... :D

Nietoperrr...

 
Posty: 79
Od: Czw sty 27, 2011 12:02

Post » Pt cze 10, 2011 16:54 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb...

Nietoperrr... pisze:Dawno nas tu nie było... :roll:
Szelma ma się całkiem dobrze 8) A imię jest adekwatne do charakteru... :ryk: Szalona,nieobliczalna,czarna wariatka,wyskakująca z ciemnych kątów,by w dzikim szale rzucić się na nogę,przywierając do niej czterema łapami i zębami... :twisted:
A po chwili mruczy głośno jak traktor pod ręką dającą pieszczoty...
A mąż...?
Przyzwyczaił się,polubił,bawi się,wariuje...Gada do niej i mizia,jak ja nie widzę... :wink:
Były też ciemne chmury nad kociszczem...Córa dostała jakiejś alergii,ciągły,męczący kaszel od pół roku,przy czym żadne lekarstwa nie pomagały...Poranne ataki kaszlu były tak silne,że aż powodowały wymioty... :( Kot wylądował na dwu-tygodniowych,przymusowych wakacjach u mojej mamy.Niestety,nic to nie pomogło.Córa nadal męczyła się z powodu kaszlu.
W końcu na to wpadłam.Pióra z poduszek i kołdry!!!Po całych nocach przespanych w alergenach jak miała sie nie dusic?Jak miała nie wymiotować od kaszlu?Jak miały lekarstwa pomagać???...
Pióra poszły precz,kaszel znika.A Szelma wraca za tydzień :D
Nie była sama przez ten cały czas,wspaniale zgrała się z kociczką mojej mamy.
I tu zaczyna się nowy temat... :wink:
Dwa koty,to zupełnie coś innego,niż jeden... :D



witaj nietoperku duuulgo Cie nie bylo :1luvu: ale najwazniejsze ze wszystko w porzadalu i ze szlmusia wraca niebawem z banicji :1luvu: :1luvu:

a co do dwoch kotow to racja zmartwien tyle samo a radosci dwa razy wiecej :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

ps a wiesz ze dzis o Tobie myslalam, co u Was slychac itd :ryk: :ryk: :ryk:
Ludzi można podzielić z grubsza na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los. Oscar Wilde

ObrazekObrazekObrazekObrazek

ogonia

 
Posty: 1297
Od: Pon gru 06, 2010 12:46
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob cze 11, 2011 22:36 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb...

ogonia,dzieki! :wink:
A to drugie kociszcze,co zalęgło się w mojej głowie,to przypadek całkowity... :roll:
Dziewczyna ze szczurzego forum zbiera na sterylkę dla kotki rodziców,podrzuciłam jej coś na bazarek i...BAM!!!
Zobaczyłam jej obecne kociaki... :roll:
Ta jedna,tylko ta...Chwyciła mnie za serducho i nie puszcza...
http://imageshack.us/g/837/dscf7629.jpg/

Na zwierzaki od niedawna sama zarabiam,więc mnie stać...A kot też sam się nudzi,prawda? :wink:

Nietoperrr...

 
Posty: 79
Od: Czw sty 27, 2011 12:02

Post » Pon wrz 19, 2011 21:26 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb...

Sto lat mnie tu nie było we własnym temacie... :roll: Wstyd...
Zaszczurzona,zakocona,zadzieciona,zamężona... :roll: Totalny brak czasu na pisanie w sieci... :wink:

Wieści.
Szelma...Tryliard problemów...Psychicznych,psychologicznych,kocich...To jest kotka z problemami,za wcześnie oderwana od matki,znajda...
Sikanie...Ech,ile się nawycierałam,myłam,szorowałam,ścierałam... :roll: Ukrywałam przed mężem siuśki na łóżku,zwalając na małą córeczkę... :(Wiem,okrutna matka ze mnie,ale nie mogłam bezpośrednio kota obwinić,bo by jej już nie było :? ...
Sterylizacja nic nie zmieniła,zmienił to odpowiedni wiek (skończyła już rok) i magiczny Felliway :ryk: :1luvu:

Grzechotka...Tak,jest już ICH DWIE :1luvu:
Taka z przypadku,dzięki szczurzemu forum przejechała pół Polski...
Kot ideał,bezproblemowy,grzeczny,kuwetkowy...Takie pokrzepienie po trudach z Szelmą... :roll:
Szelma oszalała na jej punkcie! :ryk: Razem wariują,śpią,myją się...Tylko Grzechotka targa biedną Szelmę za sutki w przypływie miłości... :wink: Taka pozostałość z dzieciństwa :)

ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazekObrazek

Nietoperrr...

 
Posty: 79
Od: Czw sty 27, 2011 12:02

Post » Wto wrz 20, 2011 1:42 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb...

No to jednak optymistyczne wieści :D :ok:
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt wrz 21, 2012 23:37 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb.

Nie ma już z nami mojego czarnego skarbka...
Szelma pognała za TM
Od długiego czasu brak mi sił,by tu napisać.

Nietoperrr...

 
Posty: 79
Od: Czw sty 27, 2011 12:02

Post » Sob wrz 22, 2012 14:39 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb.

:( Bardzo współczuję.
A co się stało? Taka młoda kicia...
[*]
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Nie wrz 23, 2012 20:26 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb.

Szelma od długiego czasu uciekała z domu.Korzystała z każdej okazji,by tylko czmychnąć - otwarte przez chwilę drzwi,otwarte okno ...i już jej nie było.Miała jakiś taki zew wolności,a gdy tylko znajdywałam ją na podwórku i zamykałam w domu,zasikiwała mi wszystko,jakby z zemsty.Na problemy z sikaniem próbowaliśmy Felliwaya,działało,ale przez dwa miesiące.Później problemy z sikaniem wróciły.Miała zrobione badanie moczu,ale nic złego nie wykazało.To były chyba bardziej problemy z psychiką.
Coraz bardziej męczyła się w zamknięciu,pomimo wielkiej dawki czułości od każdego z członków rodziny.Grzechotka jedynie ją potrafiła ukoić.
Gdy wyjeżdżaliśmy do teściowej na wieś - rozkwitała.Tam był wielki ogród,trawa,krzaki,zapachy...Tam się czuła wspaniale,mruczała ocierając się o nogi.Zamknięta w domu - gasła.U siebie na podwórku nie mogłam jej wypuszczać,tu jest dużo aut,niesforne dzieciaki i nieprzychylni kotom i psom mieszkańcy.Gdy tylko pojawi się jakiś kot - nagle znika beż śladu.
Podjęłam bardzo ciężką dla mnie decyzję.Szelma zamieszkała u teściowej.Miała do dyspozycji cały parter domu - plus całe podwórko,szopę,ogród,pola.Ani razu nie narobiła nic w domu,zaprzyjaźniła się wspaniale z drugą kotką,mieszkającą tam od dawna.
I tylko moja Grzechotka "płakała" wciąż po kociemu...
Szelmusia wspaniale nas witała co weekend,całe dnie spędzała z moimi dzieciakami na podwórku.
Aż któregoś dnia dostałam telefon od teściowej,w panice dukała,że ona chyba coś zjadła,bo okropnie wymiotuje z pianą...Chwilę później zadzwoniła znów.Nie zdążyła z nią nawet dojechać do weta...Zmarła jej w aucie.
Wet stwierdził zatrucie jakąś substancją chemiczną.Może była gdzieś za płotem,u sąsiadów i coś zjadła?A może ktoś ją otruł?Nie wiem.
Długo żałowałam tej decyzji.Niby zyskała upragnioną wolność,ale dlaczego na tak krótką chwilę??

Nietoperrr...

 
Posty: 79
Od: Czw sty 27, 2011 12:02

Post » Sob paź 13, 2012 20:37 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb.

Strasznie przykro [*]
Każdy kotek zostawia odcisk
swojej łapki w twoim sercu[

Figaro52

 
Posty: 1892
Od: Śro lip 22, 2009 5:09
Lokalizacja: WROCŁAW

Post » Wto lip 09, 2013 23:04 Re: Mała czarna,co serca z lodu zmiękcza...Szelma,MÓJ skarb.

Dawno mnie tu nie było.

Szelmy już dawno nie ma,został jedynie grób,który dzieci odwiedzają jak przyjeżdżamy do teściowej na wieś.Kwiatki zrywają,a teściowa wargi zagryza,że to przecież jej róże,jej piwonie,ale wybacza,bo dzieci przyjechały przecież do kotka,a nie do jej kwiatów...
Przykre są wspomnienia,ale czasami tak jest,że kot wybiera wolność,chociażby to miała być wolność na moment dosłownie... Głupia,źle Ci było w domu...Wybrałaś sama,a dzieci do tej pory płaczą na myśl o Tobie.

Ale Grzechotka nie została sama,nie :wink: Bo kot,mimo powszechnych opinii,to jednak zwierze tak samo stadne,jak człowiek czy szczur :wink:
Dołączył do niej syjamek,kocurek adopcyjny Rufus.Urodzony 8 marca,w Dzień Kobiet.Został wykastrowany,choć problemów nie sprawiał,ale jego głośna,platoniczna,nocna miłość do kotki dwa piętra wyżej,nie dawała żyć nam i sąsiadom,więc bidulek stracił to i tamto 8) Rufus ma teraz prawie 1,5 roku,jest statecznym,inteligentnym,spokojnym kocurkiem,który kocha swoich ludziów i inne koty.
Tak,koty,bo jest ich wszystkich trzy :wink: Grzechotka,Rufus i Diabolo.
Dołączył do nas jeszcze obecnie pół-roczny Diabolo z hodowli Guciomania*Pl.Mój pierwszy kot z papierami.
Rufus jako syjamek nowego typu rozkochał w sobie całą rodzinę,znajomych,sąsiadów - pod względem charakteru.Toż to naklejka,a nie kot! :D Chodzi za człowiekiem jak pies,we wszystkim uczestniczy,nie ma opcji chociażby pójścia do wc bez niego :roll: Śpi wtulony w człowieka - chociaż tak odrobinkę,ale zawsze blisko.Kot pies,przyjaciel.
I przypadkiem wkradł się w rodzinkę Diabolo,kocurek orientalny.Kolejny koci pies 8)
I zwariowaliśmy do reszty :1luvu:
Niebawem zdjęcia :wink:
Dzieci,mąż,ja,rodzina - oszaleliśmy na jego punkcie.
Ostatnio edytowano Śro lip 10, 2013 19:35 przez NITKA/KARINKA, łącznie edytowano 1 raz
Powód: Przenioslam na NASZE KOTY - opowieści o rezydentach - blaski i cienie życia z kotami

Nietoperrr...

 
Posty: 79
Od: Czw sty 27, 2011 12:02

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości