Czas przedstawić Króla Maciusia I - przyjaciela Sofiśki.
Jako że obiecałam że poznacie najbliższych jej przyjaciół.
To Maciek - MIKI - rozpoczął moją historię z kotami. Jeszcze 10 lat temu nie przepadałam za kotami. Były sobie - krzywdy nie robiłam - ale po prostu były sobie..........
Miki wszystko zmienił w 2001 roku. W 1999 r. odeszła moja ukochana psica Misia. W domu panowała żałoba. Ojciec zakazał jakichkolwiek innych zwierząty prócz żółwicy którą już miałam i papu - ale o tym później
We wrześniu 2001 r. przytargałam Maćka do domu. Postawiłam ultimatum albo TEN KOT albo pies.
Z Maćkiem wyjątkowo dobrze się dogadywałam. Był wyjątkowym kotem. Podziwiałam jego wolę przetrwania na dworze. Bił wszystkie psy w okolicy, gonił wszystkie koty. On był najważniejszy i najsilniejszy

Nieraz wychodził z walk a to ze zranionymi uszami, łapami...Lecz pomimo swojej waleczności - nie dawał sobie tak do końca rady. Był chudy jak szkapa. Brudny, zapchlony, zawszony, zarobaczony. Na dworze tułał się ok. 6 miesięcy. Nikt go nie lubiał. Wszyscy go przeganiali. Rzucali kamieniami. Wyganiali z klatek, okienek. Bo śmierdzi, bo jest pchlarzem, bo morduje gołębie, wróble...
Dzieciaki rzucały nim w te i wewte. Szedł do każdego - szukał pomocy.
Starał się jak mógł żeby przeżyć ten trudny w jego życiu czas. I udało mu się to doskonale.
ok. 20 września Miki został u Nas. Generalnie to miał jechać do schroniska, no ale był taki słodki, nieszkodliwy. Spał pierwsze 3 doby non-stop. Szedł tylko do kuwety i pożerał ogromne ilości jedzenia. I tak czas mijała i mijał. Wykastrowaliśmy chłopaka. Chodził na szelkach i smyczy niczym pies. MIKI się rozwinął. Z czasem okazało się że waży 10 kg

A wcale nie jest otyły. Nagle głowa i ciało nabrały muskularnych kształtów. Miki zmienił się nie do poznania.
No i wyszło szydło z wora.........Maćko ma w sobie coś z kota brytyjskiego

I nagle każdy go chciał mieć. Pytali się czy mógłby mieć młode kocięta. A tu lipa.......

Czy mogą go odkupić, co to za rasa?
Tak pokrótce wygląda historia Króla Maciusia I-go


