Powrót Rudej(Neski)-fotostory "Słońce po burzy:)"

Tak to jest, jak się pochwali kota i zmieni tytuł wątasa :roll:

Chyba masz rację, że miała "lepszy" dzień, ale myślę, że to tylko taka pokazówka była. Żebyś sobie nie pomyślała, że ona charakteru nie ma :wink:

Musi ustalić granice i sprawdzić, co jej wolno, a co nie.
Uspokoi się i jeszcze będzie przyłazić na kolanka, zobaczysz :ok:

OKI, masz rację w stu procentach.
Gdy wyjechałam za młodu na obóz studencki, po powrocie rządził w domu kot.
Kiedy moja mama chciała się położyć spać, musiała do tapczanu podchodzić
ze szczotką na długim kiju aby kota "wyprosić".
Ja zostałam zaatakowana i musiałam stoczyć pierwszą krwawą bitwę już pierwszego wieczoru,
i powtórzyć w ciągu kilku dni jeszcze ze dwa razy aby ustalić hierarchię od nowa.
Ta więc za młodu byłam nauczona bić się "jak kot z kotem".
I jeszcze nie raz mi się to potem przydało - prawie każde dorastając próbowało rządzić...
Ale teraz, na starość, adrenalina nie ta i wolałabym jednak "po dobroci"

Dziękuję za kciuki :1luvu:

Trzeba liczyć na to, że Ruda w końcu też już nie nastolatka i za długo się buntować nie będzie :wink:

Dogadacie się :ok:

Pewnie! Przecież to nawet jeszcze trzy tygodnie nie minęły od przyjazdu.
Ciekawe, ile czasu stabilizuje się organizm kotki po sterylce ?
- bo chyba ten aspekt też gra tu rolę ?

Pewnie tak, ale tu jeszcze dochodzi zmiana miejsca. Pewnie zależy też, czy sterylka była tuż przed rujką, albo zaraz po - w jakim stanie hormonalnym była w momencie sterylki :roll:

Tak myślę, bo sterylizowałam 2 swoje kotki, to jakoś po okresie gojenia nie pamiętam specjalnie widocznych zmian w zachowaniu :roll:

Za to Mysz, która była sterylizowana 19 stycznia dalej się zachowuje czasami, jakby w rujce była :roll:

U niej chyba sterylka była robiona tuż przed pierwszą rujką, bo miałam wrażenie, że za moment się zacznie :roll:

Graszko może trochę Cię pocieszę. Miałam ostatnio taką tymczaskę, która karała zębami, jak się jej coś nie podobało. Przychodziła na głaskanie, ale o jeden głask za dużo i już gryzła. Nie można jej też było ruszać, kiedy sobie spała gdzieś. Ale po kilku miesiącach (3) trochę się zmieniła. Ja to odebrałam w ten sposób, że nabrała do mnie zaufania i na więcej mi pozwalała. No niestety głaskanie brzuszka nie wchodzi dalej w grę.
A hormony kotka ma jeszcze do 3 miesięcy po kastracji.

Ufff... czyli jest szansa, że Myszy przejdzie już niedługo :lol:

Nie ma to jak fachowa wypowiedź

Jak dobrze być "oświeconym" i pocieszonym

Już mi lepiej, dziękuję Wam Cioteczki !

Trzeba też pamiętać ,że w ostatnim czasie Ruda miała wiele przeżyć. To jest jej trzecie miejsce pobytu. Miała swojego opiekuna ,którego straciła ,potem powoli przyzwyczaiła się do Andżeliki a nagle znowu zmiana dużego. Myślę ,że ona potrzebuje czasu żeby zaufać ,żeby poczuć ,że to już na stałe jest jej dom. A może to taki charakterek. Ja miałam przez 14 lat kocura Maksia [*] i on sam przychodził do miziania ,leżał godzinami na TŻ-cie . Byli tak ze sobą zżyci TŻ i Maks [*] a jednak czasami jak coś się Maksiowi nie spodobało to po prostu ugryzł TŻ-ta .Ale mój TŻ wybaczał Maksiowi wszystko ,dlatego on był z Maksiem do końca. Koty też mają swoje charaktery i każdy jest inny. Ja mam nadzieję ,że Ruda z biegiem czasu zmieni się i tego życzę Graszce_gn :ok:

Z tymi przeżyciami to prawda. Ona na pewno jest cały czas zaniepokojona tym wszystkim, co się dzieje, zmianami.
Dodam jeszcze, że moja tymczaska też była trikolorką. Chyba często trikolorki mają bardzo zdecydowane charaktery. :twisted: