
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
aamms pisze:Znowu odpoczywam po czarownym poranku..![]()
Po pierwsze jakoś porządniej dzisiaj dała mi do wiwatu moja astma..
Nawet myślałam, że nie obejdzie się bez pogotowia..
A to wszystko skutek tego, że wczoraj wieczorem zapomniałam wziąć tabletki..
Na szczęście kilka minut po zażyciu trochę się uspokoiło.. a całkiem dopiero po podwójnej dawce symbicortu..
W każdym razie, zanim jakoś zaczęłam funkcjonować oddechowo, musiałam na ostatnich nogach nakarmić kociaste, sprzątnąć ślady nocnych obecności kociastych w kuwetkach..
Jakoś to nawet dało się zrobić, tylko strasznie wolno i ślamazarnie.. i wszystko pewnie by się stopniowo uspokoiło, gdyby nie dodatkowe rozrywki moich kociastych..
Zaczął Nikuś, który raczył skorzystać z kuwetki w chwili, kiedy już miałam pełną wannę wody, do kąpieli dla siebie.. No i musiałam wypuścić wodę, przytrzymać awanturującego się Nikusia, żeby nie polazł gdzieś na wykładzinę albo co gorsza na łóżko..
Woda wyleciała, Nikusia wyprałam..
i usiadłam kompletnie zdechła odpocząć..
potem śniadanko kocie, następnie moje..
Wyjęłam wysuszonego Nikusia z wanny i puściłam wodę po raz drugi..
Do napełnionej do połowy wskoczyła mi rozpędzona Embiśka...
Musiałam złapać tę cholerę, wysuszyć ręcznikiem i nalać sobie wody do wanny po raz trzeci..![]()
To wszystko w połączeniu z moim absolutnie zdechłym samopoczuciem, prawie na granicy uduszenia się, sprawiły, że (mimo że wstałam o czwartej), do pracy dotarłam przed dziewiątą..
No i właśnie teraz odpoczywam..
aamms pisze:Cudo jest pod Warszawą..
Można je bez problemu dowieźć w dowolne miejsce w Warszawie i okolicach..
Cudne, miziaste, marmurkowe maleństwo (jakieś trzy miesiące, może z małym kawałkiem) zostało wywalone z domu, prawdopodobnie wyrzucone z samochodu..
I przyplątało się do sąsiadów Tusinki..
Sąsiedzi mają dom, jednak kocię zamieszkało z konieczności na stryszku nad stodołą..
Na podwórku są duże i groźne psy, które nienawidzą kotów..
A maluch tak się garnie do ludzi, że na widok człowieka złazi z tego stryszku..
I kilka razy mu się uda.. ale może przyjść ten jeden raz, kiedy nie wygra z psami..
A do domu nikt nie ma zamiaru go wpuścić..
Tam kot biega luzem, sam musi zadbać o siebie i swoje pożywienie..
Błagam o pomoc dla malucha..
Chociaż DT..
Może ktoś?
ma?
jakiś kącik w mieszkaniu?
i odrobinę niezagospodarowanej miłości w sercu?
Maluchowi wiele nie trzeba..
mała kuwetka, pełna miseczka i mnóstwo miłości i głasków..
Proszę..
Obecna sytuacja malucha, to dla niego rosyjska ruletka, gdzie stawką jest jego malutkie, futrzane życie..![]()
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Nul, puszatek, Silverblue i 40 gości