Byliśmy wczoraj u wetki. Cycek mnie obsrał i osikał
Przez cała drogę płakał, w pewnym momencie jego płacz stał się bardziej gardłowy. Wiedziałam, co to znaczy: kupal i siku. Po czym radośnie Cycek urobek rozbełtał, kompletnie tytłając swoje futerko. Do gabinetu weszliśmy już nieco oporządzeni, ale ciągle śmierdzący

Wetka uznała za stosowne wyczyścić kołnierzyk mojej sukienki i policzek
Z jednej strony to i lepiej, bo mogła kupala obejrzeć i poczuć. Stwierdziła stanowczo i bez wątpliwości: Cycek nie trawi, trzustka.
Czyli musiał się załatwić czymś u mnie, bo od CoolCaty wyszedł absolutnie zdrowy, mam przecież badania. Czy forum nie mogłoby zabrać Cycka ode mnie karnie, bo jestem złym DT?
Cycek dostał oczywiście
zaszczyk. I powstał problem, bo
zaszczyki trzeba obowiązkowo podawać codziennie do piątku włącznie. Ja umiem robić tylko podskórne. Wetka delikatnie zasugerowała, żeby może Cycka codziennie do lecznicy nie targać. Ciekawe, dlaczego
Pokazała, jak robi się zastrzyk domięśniowy. Dzisiaj wieczorem mój debiut

Wetka powiedziała, że już dzisiaj kupa powinna być lepsza. Wywnioskowałam z tego, że to stan ostry trzustki, a nie przewlekły. W ogóle zapomniałam zapytać o wiele rzeczy. Na przykład, jak przechowywać przygotowane na tydzień zastrzyki. Ale potem jeszcze zadzwoniłam.
Do tego oczywiście intestinal. I tu będzie problem. Bo Cycek zasadniczo lubi wszystko, ale przyzwyczajony jest do posiłków z kilku dań. W efekcie dzisiaj po śniadanku z cała pewnością jest niedojedzony. Trudno. Nikt nie mówił, że kot ma być najedzony. Jak trochę pogłoduje, to nic mu nie będzie. Trzustka musi zostać wyleczona, bo ja już chcę się Cycka pozbyć

A dopóki nie będzie wszystko ok, mowy o adopcji nie ma.
Aha, od dzisiaj z drzew zdejmuję tylko koteczki, które mają przy sobie komplet badań i książeczkę zdrowia
Wychodząc spotkałam maciejową z Mrubiskiem i Łatkiem. Smutno
