Fajnie
A moje tak, Estian leci zobaczyć kto przyszedł i co przynósł. Jak nic to i tak musi obejrzeć torebkę, siatkę zależy co tam kto ma. Pręży się, chodzi z podniesionym ogonem i daje głaskać.
W zależności od osoby? humoru? albo wywala brzunio do głaskania albo idzie sobie. Cały czas jest obecny, musi widzieć co się dzieje no i pożebrać trochę o jedzenie.
Maurycy natomiast znika. Po czasie, krótszym lub dłuższym przychodzi obejrzeć kto przyszedł, ale z dystansu. Jak go usilnie ktoś chce pogłaskać to jedno, dwa głasknięcia przeżyje, a potem wystarczy już, że kłapnie zębami wyciągając szyję jak kobra i... ma spokój.
Nie gryzie, no chyba, że ktoś nie zareaguje odpowiednio ale to się jeszcze nie zdarzyło

Już go znają, wiedzą, że jak postarszy należy go zostawić. Nie spoufala się.