» Śro sie 28, 2019 11:28
Re: Słodziaczek Zuzia i Gryzelda Polusia zapraszają po raz 4
Moja mama przeżyła ostatnio chwilę grozy. W klatce u mojej mamy na pierwszym piętrze mieszkała taka sąsiadka. Zawsze ją było słychać bo darła się na męża w niebo głosy a głos miała taki piskliwy i słowa wyrzucała z siebie jak karabin maszynowy - sąsiedzi nazywali ją szczekaczka. W sobotę jej mąż przyszedł po mamę , żeby weszła do nich bo on nie wie co ma robić bo z Mirką jest coś nie tak. Wezwał pogotowie i czeka aż przyjadą. Mama rada nie rada poszła. Okazało się , że z sąsiadką naprawdę źle bo jest na wpół przytomna , czasami nie kontaktuje. Przyjechało pogotowie , lekarz ją zbadał i okazało się , że ma 42*C temperatury. Podali jej kroplówkę , jakieś leki i chcieli ją zabrać do szpitala ale się nie zgodziła. W niedzielę było w miarę ale w poniedziałek dzwoni sąsiad do mamy żeby przyszła bo z sąsiadką znów coś nie tak. Krzyczy z bólu , traci świadomość , ie można jej podnieść żeby jej chociaż na tyłek pieluchomajtki wciągnąć. Znów zadzwonił po pogotowie . Tym razem jednak nie było mowy by nie pojechała do szpitala . Zabrali ją z wysoką temperaturą do szpitala , zrobili badania i wykryli tak ostrą infekcję organizmu i podejrzewali sepsę. To na zmianę traciła i odzyskiwała przytomność ale kontaktu z nią nie było już żadnego. Wczoraj wieczorem zmarła. I tak sobotę i poniedziałek moja mama spędziła próbując pomóc sąsiadom. Sąsiad jest po w sumie lekkim udarze ale z początkami Altschajmera i jest nie zaradny całkowicie a jego stan się będzie pogłębiał. Sąsiadka miała córkę z pierwszego małżeństwa bo sąsiad to jej drugi mąż ale też mało ogarnięta życiowo. Pojechała z córką i mężem nad morze na wczasy . Mama rozmawiała z nią w niedzielę , że z jej matką jest tak nie dobrze to powiedziała do mamy , że postara się w czwartek przyjechać bo szkoda jej skracać pobyt na wczasach . Teraz będzie musiała bo sąsiad pogrzebem się nie zajmie bo on nie ogarnia.
