Kiedyś szukałam powideł śliwkowych, których skład obejmowałby tylko śliwki i cukier. W całym wielkim Auchanie nie znalazłam ani jednego słoiczka bez chemicznych dodatków. Przetwory firmy Łowicz także zawierają różności. Nie sposób uniknąć chemii w żywności, o ile się jej samemu nie wytwarza. Dostałam w końcu swoje powidła. Życzliwa koleżanka z pracy przyniosła mi litrowy słój, który osobiście przygotowała. Na słoiku jest napis "Ogórki konserwowe", ale zawartość smakuje wybornie. Kiedyś, w głębokim komunizmie, moja rodzina była samowystarczalna pod kątem produkcji jedzenia. Warzywa były z ogrodu, owoce z sadu, mleko, śmietana i ser od swoich krów. Nie było zwykłej herbaty. Zbierałam z babcią lipę i miętę, a potem się suszyło liście i parzyło z nich herbatę. Robiliśmy też zawsze przetwory na zimę, kisiliśmy kapustę i ogórki. Hodowaliśmy drób. Ziemia była nawożona tylko naturalnym nawozem, bo inny nie był dostępny. Ale było to możliwe na wsi, w dużym gospodarstwie rolnym. Człowiek w mieście jest niejako skazany na jedzenie skażonego chemią pożywienia. O ile nie ma wagonu pieniędzy na żywność ekologiczną. Chociaż, prawdę mówiąc widziałam uprawy ekologiczne obok autostrady. Gdy skażone jest całe środowisko, nie da się uniknąć szkodliwych substancji w pożywieniu. A coś jeść przecież trzeba. Pogodziłam się z myślą, że po prostu przestanę się tym martwić i podzielę los ludzi moich czasów. Ale największych paskudztw unikam. Dzieci nie dostają czipsów, poza urodzinami, ale jak odwiedzą kolegów, to tam się tym świństwem nafaszerują, bo im smakuje. Kupuję czipsy owocowe. Ostatnio miewam problemy z czytaniem etykiet. Literki na nich są tak małe, że ledwie co widzę. Dla kotów wybieram więc wyłącznie to, co znam. Muszę się wybrać do okulisty po okulary do czytania.
Używam kremów Loreala dla kobiet z początkami choroby peselowej. Bardzo mi pasują. Ale j mam tłustą twarz. I nie tylko... I uwielbiam książki "do pożerania". Ale absolutnie nie mogą być straszne. Doszłam do wniosku, że życie jest na tyle stresujące, że doprawdy nie muszę wprowadzać się w stan przedzawałowy z powodu czytanej lektury. A poza tym zwyczajnie nie lubię się bać, bo to jest nieprzyjemne.
Życzę miłego dnia.
