Witajcie !
Dziś sąsiad zrobił mi pobudkę po 6 rano wierceniem

Postanowiłam że i tak się wyśpię i nie dam sie tak całkowicie wybudzić. Niestety wytrzymałam tylko do 7,15 i wstałam. Nawet w wolny dzień człowiek nie może sie wyspać i odpocząć.
Ostatnio dużo pisałyśmy o dziwnych zjawiskach, snach i takich tam fajnych paranormalnych rzeczach . To naprawdę fajny temat. Opiszę wam za to co mi się dzisiaj śniło puki jeszcze w miarę pamiętam mój sen.
W pierwszej fazie snu śniła mi się rodzinka matka z dwójką dzieci dwoma córkami tak z 6 - 8 lat. Nie znałam ich i tak jakbym wszystko obserwowała z boku. Rodzinka ta mieszkała w jakimś domu gdzie jedno z pomieszczeń na parterze zajmował sklepik taki ze słodyczami - ciastka, cukierki, gumy , chipsy, soczki w kartonikach. Wchodziło sie do niego przez rozsuwane drzwi takie jak drzwi wejściowe na werandę. Tą rodzinę zaczęły nawiedzać duszki takie małe złośliwe chochliki wchodzące przez ten sklep i straszące głównie córki tej pani. Dziewczynki uciekały, piszczały, chowały się za tymi ciastkami ale wyglądało to tak jakby bardziej bawiły się z tymi duszkami niż uciekały przed nimi ze strachu. Jedynym sposobem by duszki nie weszły w głąb domu było w drzwiach wejściowych do części mieszkalnej domu sypnąć w te duszki ciastkami z jednej strony umoczonymi w czekoladzie. I te dziewczynki tak właśnie zrobiły i tu nastąpiła zmiana scenerii.
Tym razem przeniosłam się do jakiegoś starego budynku przygotowanego do rozbiórki. Tam też był ktoś prześladowany przez jakieś duchy ale tym razem wezwaliśmy ochronę.Przyjechało trzech ochroniarzy których pojmaliśmy, zabraliśmy do jednego z pokoi i kazaliśmy pić piwo.

Piszę liśmy bo wiedziałam że ktoś tam ze mną jest mimo że nie widziałam tej osoby. Ochroniarze mieli żłopać piwo bo jeśli by się upili miało to oznaczać że nie są tymi duchami .
Później jak okazało się że ochroniarze mają dobrze w czubie i są wesolutcy i są ludźmi zaczęliśmy spieszyć się na pociąg. Na dworzec też trzeba było jakoś dojechać a czasu coraz mniej więc odezwał się we mnie dowódca i zaczęłam wydawać nie znoszące sprzeciwu polecenia . Jak ktoś się ociągał to zaczynałam na niego krzyczeć i wszystkich w ten sposób ustawiłam do pionu i w krótkim czasie znaleźliśmy się przed budynkiem na ulicy .
Tu pojawił się kolejny problem mianowicie jak osiem osób upchnąć w samochodzie wielkości Mini gdzie na tylnym siedzeniu dwie osoby góra trzy postury szprotki to max.
I tu pojawił się mój dziadziuś z babcią w swoim samochodzie którego pamiętam z lat dzieciństwa - królową szos warszawą. Bez chwili wahania otworzyłam tylne drzwi i wsiadłam do samochodu ze słowami że tym to mogę jechać nawet na koniec świata. Zobaczyłam babcię za kierownicą a obok siedzącego dziadziusia i już miałam się zapytać dlaczego nie zapinają pasów ale przypomniałam sobie że starsze modele warszawy nie miały foteli dla kierowcy i pasażera tylko kanapę a tam nie było miejsca na pasy. Babcia ruszyła jak zawodowy rajdowiec i pojechaliśmy.
Moja babcia nigdy w życiu nie prowadziła samochodu, nie miała prawa jazdy a tu taki kierowca z niej. Widać w zaświatach człowiek potrafi wszystko nawet to czego nie potrafił za życia.
Mój sen nazwałabym snem wielofazowym zakończonym hepy endem bo spotkanie z ukochanymi dziadkami było jak ta wisienka na torcie .