Dzis w ogóle sie nie wyspalam. Fuks chyba szaleju sie najadł wieczorem, bo w nocy wyszedł z niego prawdziwy diabeł

ganiał pol nocy, drapał w pościel, drapał w materac od spodu w lozku, koniecznie chciał mi przeszkodzić w śnie, udało mu sie. Jak sie przestał kokosić, położył sie w nogach, a ja głupia zamiast spac w koncu budziłam sie co chwile i przykrywałam dupke kotku coby czasem nie zmarzł. Czynność powtarzałam 5 razu, po czym o 5 rano zadzwonił budzik i ja poczułam sie jakbym zmartwychwstała

wrocilam z pracy, wyrobiłam ciasto i poszłam spac
Wstałam jak zadzwonił o 17 domofon, myślałam ze to moj małżonek kroczy na gore, dzwonek do drzwi i ja z Gracja otwieram w majtkach drzwi i w fryzurze jaki mnie piorun przeleciał KURIEROWI
Wstyd na cała wieś, kuriera widze codziennie u siebie w firmie.
Jak na złość moj maż dzis wyszedł z pracy 10 minut pozniej!
Ale dokładnie taka sama procedura jest z moim mezem. 17 domofon, nawet słuchawki nie podnoszę bo to przecież o 17 maż, otwieram tylko drzwi

kolejno otwieram drzwi od mieszkania i witam męża uroczyście

dobrze ze "GO" chlebem i sola kuźwa nie przywitałam
