A te zdjęcia już Pani widziała?
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46&t=169578&start=1110Hej

Niestety boję się, że wszystko będzie miało swoje konsekwencje i że tamta osoba będzie nadal atakować... ja się z nią nie spotykam i nie zwierzam.
Co do prawka to się nie boję nowych zmian. Drugi raz już nie ulegnę zbiorowej panice. Tak robiłam moje prawko - w nerwach i w pośpiechu przed zmianami w zdawaniu teorii. Wyszło mi to tylko na złe. Tak się bali zdawać teorię wszyscy, a teraz eLki jeżdżą co chwile.
Na pewno nie podejdę w tym roku do prawka, bo do tego trzeba przygotować się psychicznie, trzeba wkuć teorię od nowa no i muszę wykupić mnóstwo godzin, aby wszystko od nowa zacząć, nabrać wprawy i poznać nowe miasto. Chciałabym, żeby teraz było na spokojnie, a nie na wariackich papierach.
Wczoraj miałam tak marny humor i minę, że nawet rodzina m. zauważyła, że coś złego się stało, bo też jeszcze mam spięcie w mamą, bo to ona musiała coś chlapnąć za dużo. Byliśmy pochwalić się autem

Wszyscy zachwyceni

Byłam też wczoraj w Ikea po biurko -
http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/S59123061/ podoba mi się, że jest z regałem, bo miejsca na książki brakuje. I w sypialni zrobię sobie mój kącik, bo na razie mam w salonie na stole i nie ma gdzie jeść obiadów :/
Koło północy leżałam w bólu z tego co się stało przed tv, a Tosia szalała obok na łóżku na swojej macie i w tunelu szeleszczącym i w końcu zachciało mi się spać, szczególnie, że na spokojny sen wypiłam trochę wina. Już bym usnęła nawet przy tym hałasie, bo jestem już przyzwyczajona spać przy kotach, ale nagle dwa razy mi po gębie przegalopowała Tosia

No to tego jeszcze nie było! Zostawiłam ją i poszłam do sypialni. Potem i przez całą noc się okazało, że Tosia ze mną spała! Rano leżała mi nad głową i bawiła się moimi włosami a łapkami mi mówiła, że mam wstawać. Była cierpliwa. W końcu poszłam dać jej jeść to pobiegła jak z procy do pokoju. Nałożyłam jeść i poszłam dalej do łóżka wciąż myśląc o tym co zalega mi na wątrobie

I Tosia znowu przyszła i leżała mi na łóżku i czekała aż wstanę

Kochana moja, nie odstępuje mnie na krok

I jak wstałam tak przybiegała ze mną do salonu i się bawi

Wczoraj też była urocza sytuacja. Wróciliśmy do domu, wchodzimy po schodach, Kituś drapie żebyśmy szybciej wchodzili, otwieramy drzwi i siedzą dwa koty! Patrzymy a w butach chowa się trzeci kot i też na nas czeka jak duże

Kochana Tosia! Jest taka dzielna, uczy się od dużych, biega po całym mieszkaniu już swobodnie. Jak się natknie na Marysie to ucieka w drugą stronę. Marysia zaś syczy na Tosie i wczoraj ją pogoniła i chciała potraktować łapą, choć łagodnie. Jednak te szylkretki mają charakterek, oj mają.
