No jak kot je głównie mokre / mięso, to bardzo niewiele wody potrzebuje uzupełnić, bo chrupki - wilgotność 8-10%, mięso/mokre: 60-80%, a do tego dla kota o tej samej masie wychodzi zwykle w przypadku tej samej klasy karmy 50g chrupek (dają 4-5ml wody) lub 250g mokrego (150-200ml wody) - jak widać kot, który je tylko suche, musi dużo więcej wypić, żeby dojść do miejsca, gdzie kot na mokrym jest bez wypicia choćby łyka wody. A o chronicznym odwodnieniu (zbyt małe, żeby dawać w momencie objawy, ale wystarczające, żeby powoli uszkadzać organy i któregoś dnia "nagle" i "znikąd" pojawiają się problemy z uszkodzonymi narrządami - szczególnie nerkami) już w niejednym miejscu pisali , np.
tutaj, gdzie jest taki fragment:
Niepokojąco jest myśleć w jaki sposób chroniczne odwodnienie (będące realnym zagrożeniem u kotów żywionych tylko suchą karmą) może przyczyniać się do rozwoju przewlekłej niewydolności nerek.
Mój kumpel ma kotkę - ma już 12 lat; cały czas daje rano mokre, a wieczorem suche (miałam ją kilka razy w wakacje na przechowaniu) i z nerkami nie ma żadnych problemów do dzisiaj (znaleziona zimą jako kociak z ciężkim zapaleniem oskrzeli, mnóstwem robaków, wygłodzona itp.).
Różne są informacje odnośnie tego, ile kot powinien wypić - jedni podają 60ml kg m.c., a inni 1ml / kcal spożytego pokarmu lub jeszcze inni - tak, żeby średnia wilgotność pokarmu była zbliżona do naturalnej, czyli 65%. Jedne koty piją w miarę ładnie, ale wiele dopiero przy bardzo silnym odwodnieniu zmusza się do picia wody (szczególnie jeśli woda im nie pasuje, a z natury wolą wodę w ruchu, o czym pisała już Błękitny.Irys). 100 czy 200 ml wypić ze szklanki będąc człowiekiem to niewiele, ale wychlapać to małym ozorkiem to jest już niezła praca.
Idą upały - teraz jeszcze łatwiej będzie o deficyt wody w organizmie (u ludzi też). Niech każdy karmi jak chce i czym chce, ale ja jakoś wolę zostać przy minimum 60-80% mokrego (na razie to 100% mokrego aż się żołądek porządnie wygoi, bo problemy z nim są od samego początku).
Dzisiaj szła jagnięcina z królikiem z Catz FineFood - miseczka wylizana do czysta; i nawet większe kawałki mięska widać (choć niby konsystencja mielonki). Magnolia nawet żurawinie w tej saszetce nie popuści. Zobaczymy jak będzie z kolejnymi smakami. W każdym razie cieszę się, że jej smakują, bo są suplementowane tauryną i w składzie mają zioła itp., a porcyjki idealnie na nią.
A co do ziółek i maceratu z siemienia: jak boli brzuch, że jeść nie umie, to da się podać, ale jak tylko przestanie, to jak z odkłaczaczem: wokalne #%$W&#^% plus strzał łapą lub chwyt zębami, aż do osyczenia włącznie i spojrzenia zabójcy. Zachciało mi się kotusia z charakterkiem, to mam

jedno, co jest piękne: Magnolcia się obraża na bardzo krótko, a za chwilę przebacza i traktorzy ugniatając łapkami oraz strzela baranki

no i - co ciekawe - nie ma nic przeciwko przycinaniu końcówek pazurów

wet mi powiedziała, że Magnolcia jest piękna, ale wyjątkowo niewspółpracująca przy lekach czy karmie i że jak kiedyś poważnie zachoruje, że trzeba jej będzie coś podawać codziennie na stałe lub karmę weterynaryjną, to ona tego nie widzi (ja też nie); wniosek prosty - trzeba chuchać, dmuchać i tłumić najmniejsze coś w zarodku. Ostatnio też było, że przydało by się to i to, ale biorąc pod uwagę stres (czyt. od razu wymioty, łupież i wypadanie kłaków), to podamy minimum i będziemy się modlić. Magnolcia jest wrażliwa na wszystko "nie kocie" w diecie - surowe żółtko, sparzony indyk, karmy bezzbożowe (mokre i suche) są cacy, ale jakieś siemię lniane - nie ma opcji: ani samo, ani w mleku czy kremówce, w jedzonku też nie, a w serku też już nie (jedynie fortan fortain, skorupki jaj i immunactive wchodzą bez większego krzyku w karmie; spirulina czasami, a FortiFLora jak ma dobry humor). Pozostaje mieć nadzieję, że kotuś ma super wypasiaste zdolności samoleczenia. Więc póki co zostajemy przy mokrym bez wspomagaczy jakichkolwiek /nawet lnu/ i zobaczymy. Jak się uspokoi, to znowu powoli suche do 20% (bezzbożowe). Ona od przyjazdu ma to przeżuwanie i oblizywanie (ze Słupkowego art. o wymiotach wiem już, że to objaw mdłości) - tyle, że teraz ma tak raz na kilka dni, trochę trawy i za kilka godzin jest OK, a zanim była trawa pasująca Jaśnie Pani i kokcydia wykopane, to mdłości przez więcej dni były niż nie, więc poprawa jest... ale do dobrze to jeszcze sporo zejdzie.
...