Killatha pisze:ANIA!!!
czekam na Ciebie w Zabrzu
a razem ze mną czeka zaniedbane drzewko szczęścia od mojej mamy (chciałaś to masz)
drzewko zgodnie z życzeniami jest stare, ma około 15 lat i solidnie zaniedbane

Jesteś cudowna. Chciałam stare drzewko, żeby je ładnie osobiście odmłodzić i wyprowadzić na większe "bonsai" niż te, które mam. Moje rosną super, ale od malutkich sadzoneczek, a ja bym chciała już takie zdrewniałe, z pniem itd. Bardzo Ci dziękuję, że mi takie załatwiłaś.
A poza tym - to znak. Rozpoczynać życie w nowym mieście z drzewkiem szczęścia. Wierzę w te roślinki. Gdy mi mąż podarował rok temu takiego maluszka, jeszcze tego samego dnia dostałam pracę.

Trzeba sobie szczęście wyhodować, c'nie?

Bolutek nauczył się sztuczki. Parę razy, gdy bawił się z TZ-em i strasznie mu psocił, TZ po dwusetnym "nie wolno!" chwytał go - w żartach naturalnie - samymi wargami za uszko, leciutko targając. Towarzyszył temu oczywista sakramentalny okrzyk "zjem cię!". No to teraz, gdy dzwoni budzik, a Duży nie wstaje, Bolutek wskakuje mu na głowę, chwyta go (mocno!) ząbkami za płatek ucha i... szarpie ile wlezie

Pobudka jest natychmiastowa.
W ogóle Boluś jest bardzo mądry. Oj, to nie Misio, nie Amelka kotkinsowa. Skubaniec łapie w lot różne rzeczy, jak szkolony psiak.
Kochamy go do obłędu. Rety, jak my bezgranicznie kochamy tego łobuza z brzuchem w kropki.
Teraz liczymy, że podobny znajdzie się dla mojego brata
Brat strasznie się boi kota przygarnąć. I chciałby, i ma pierdyliard wątpliwości, a jego panna śni o kocie po nocach. Celowo adoptowanego mu nie wcisnę, ale gdybym tak znalazła... Brudne, biedne, a byłoby jasne, że przeca 6-tego mieć nie mogę
Strasznie żałuję, że Bolusiowe rodzeństwo odeszło. Bym ich ożeniła...