Przepraszam, że piszę dopiero teraz, ale musiałam wiele spraw przemyśleć.Czaruś ma wyjątkowego pecha do domków, albo ja nie potrafię mu wybrać

Pisałam o dziewczynie z Warszawy, która zaproponowała mu świetny ( tak mi się wydawało) domek.Rozmawiałyśmy długo, odesłałam na wątek, zaraz dostałam też sms-a o treści cyt "Witam ponownie, dzwoniłam do Pani w sprawie Czarusia.Przeczytałam o nim wszystko na forum.Jutro wybieram się z moją kotką do weterynarza, aby potwierdzić badania.Bardzo bym chciała stworzyć Czarusiowi dom.Będziemy w kontakcie.Pozdrawiam."
Potem było potwierdzenie, że tak, byli u weta, sprawa aktualna. Potem już cisza
To już trzeci domek, który Czarusia wystawił do wiatru.Pierwszy wycofał się już po wizycie przedadopcyjnej, drugi zaproponowała spinca, wiadomo, jak się to skończyło, a teraz ten trzeci.Jestem przesądna

, piszę o domku dopiero wtedy, kiedy już jest wszystko dograne, kiedy mam transport..itd.W sprawie Czarusia miałam mnóstwo maili i telefonów, ale już się boję.W tzw. międzyczasie umarła Julcia, kotka, o której wiedziałam, że zostanie, bo absolutnie nie adopcyjna, chociaż dla mnie była cudowna, kochana, przesłodka.Nie wiem, czy to zbieg okoliczności, czy Czaruś wybłagał jakichś kocich bogów o to, aby mógł zostać? On jest inny niż była Julcia i jest Marusia, boi się obcych, chowa, kiedy ktoś do mnie przychodzi.Takiego kota już miałam, ale był zdrowy, szybciutko przekonał się do nowych Dużych, wiem, że i Czaruś też by odnalazł w nowym domku, ale ja się teraz już boję.Dwa tygodnie temu zaczęła się walka o Julcię, walka, którą przegrałyśmy

, do tej pory nie mogę jeszcze się pozbierać, nie zaryzykuję więc na razie.Mam nadzieję, że mnie rozumiecie.To nie o mnie chodzi, o moje przywiązanie do kota, bo z tym potrafię sobie poradzić, ani razu się nie ugięłam i każdy, nawet najukochańszy kot był tylko tymczasem.Tu jednak jest sytuacja wyjątkowa.