Mój Pięciokot cz.12 Paaadaaaa śnieeeeg... :o

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Wylecę dziś z UK czy nie?

Ankieta wygasła Sob sty 09, 2010 16:33

1. Wylecę
6
27%
2. Nie wylecę
16
73%
 
Liczba głosów : 22

Post » Śro gru 30, 2009 15:36 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

Mosz recht Kinga z tom caliznom :wink:

I nie jesteś kapitan Nemo bo znowu mosz recht :wink:
To proste - długotrwałe leczenie silnymi środkami = grzybek na 150%
Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek

AYO

Avatar użytkownika
 
Posty: 20047
Od: Śro gru 17, 2008 20:56
Lokalizacja: Wolne Miasto Gdańsk

Post » Śro gru 30, 2009 15:39 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

Nooo... Ale Hino tośmy na nic jeszcze nie leczyli - kolejność jej się poprzestawiała.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro gru 30, 2009 15:41 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

kinga w. pisze:Nawet nie pokolenie, tylko najblizej było poszukać. U nas był znany termin "calizna" w aspekcie rolniczym. To to samo co calec.
Dune, nie wiem ki cholera, dość że kot mi łysieje w okolicach doopy dość charakterystycznie - wet to poogląda to pewnie będzie wiedział, nie powinno go przerosnąć, choć pierwsza diagnoza ranki Kłaczka brzmiała "otarcie od kołnierza". Mnie tylko nie pasiło że kołnierza nie nosi od dwóch dni a otarcie nagle teraz wylazło, ale wet stwierdził ze mogłam nie zauważyć. Niby mogłam, ale Kłak był wtedy pod obserwacją konkretną. No i wydawało mi się że kołnierz nie "siadał" akurat w tym miejscu, więc posmarowałam parę razy. Zaczęło schodzić, pojawiło się nowe na szyi, potem na udzie... Jak to nie był grzybek to ja jestem kapitan Nemo.


No hmmmm .... z grzybem to tak jest własnie ze fruwa wszędzie....a jak se znajdzie miłe miejsce to siada...np male obtarcie od kolnierza które kot mógł łapka wytrmosic bo go swędziało...a jeszcze stres jak pisalas...i klops
A moze tak jak u Krysi....nie grzyb a alergia jakas, tez lekowala grzyba i nie pomagało a w wymazie wyszlo ze nie grzyb....a z tego co pamiętam kot sie przestal wyzerac do łysego po kurczaku (który teoretycznie powinien mu pogorszyc bo kot alergik...widac nie kazdy musi na kurczaka)
Jedyne co mi przychodzi do głowy to; "są na ziemi i niebie rzeczy o których sie nie śnilo waszym filozofom" :)
I jeszcze : "kota nie ma myszy harcują " - zaczy kot nie kot ale ty kot a mysza to grzyb :)
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Śro gru 30, 2009 15:44 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

dune pisze:I jeszcze : "kota nie ma myszy harcują " - zaczy kot nie kot ale ty kot a mysza to grzyb :)

Kumam głęboką metaforę! :mrgreen: Tak sobie tłumaczę ze albo stres matołków albo zmiana żarcia na puszkowe. Jednak na mięchu to one jakby pewniejsze są. No i mięcho jest jedynym żarciem na którym Tysiek nie przybiera kształtów kulistych.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro gru 30, 2009 15:47 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

kinga w. pisze:
dune pisze:I jeszcze : "kota nie ma myszy harcują " - zaczy kot nie kot ale ty kot a mysza to grzyb :)

Kumam głęboką metaforę! :mrgreen: Tak sobie tłumaczę ze albo stres matołków albo zmiana żarcia na puszkowe. Jednak na mięchu to one jakby pewniejsze są. No i mięcho jest jedynym żarciem na którym Tysiek nie przybiera kształtów kulistych.


No widzisz jak ty kumata w kwestii głebin intelektualnych :)
Karmisz surowym wg tej diety na "b"?
ja tez ostatnio samo surowe daję
no i krakersy tez
młode są, na razie rosną
nie ma problemu tycia póki co
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Śro gru 30, 2009 16:00 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

Wiesz co... Nawet nie BARF bo nie doszłam skąd te wszystkie suplementy się bierze. Po prostu robię gadom michę. Mielę striptizerki (kwestia kości w karmie), jakieś serducha, żołądki, czasem dodaję do tego rybkę albo kawałek wątróbki, olej lniany, żółtka, kocie witaminki od weta, wkrawam mięcho w kawałkach żeby nie zapomniały do czego służą zęby i mrożę w porcjach. Wygodne i nie zajmuje wiele czasu a ekonomicznie też się kalkuluje.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro gru 30, 2009 16:35 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

kinga w. pisze:Wiesz co... Nawet nie BARF bo nie doszłam skąd te wszystkie suplementy się bierze. Po prostu robię gadom michę. Mielę striptizerki (kwestia kości w karmie), jakieś serducha, żołądki, czasem dodaję do tego rybkę albo kawałek wątróbki, olej lniany, żółtka, kocie witaminki od weta, wkrawam mięcho w kawałkach żeby nie zapomniały do czego służą zęby i mrożę w porcjach. Wygodne i nie zajmuje wiele czasu a ekonomicznie też się kalkuluje.


Ja sie naczytałam o barfie ale własnie te suplementy te proporcje, te gotowe przepisy....jakos tak w pewnym momencie mnie to przerosło... ;) i mam taka diete ze raz w tyg wątróbka dwa razy serducha piers kurza, udziec indyka, mielone wołowe albo w kawałku, jakos tak kombinuje zeby monotonnie nie było, juz widze ze najgorzej schodzi wątróbka :) no i podpieram sie suchym, równiez serek bieluch daje prawie codziennie po trochu, koopal jest w porządku. Tez mroze to mieso, w porcjach, to jednak wygodne. Kidys im gotowałam ale zaczęły sie na to wypinac...i dobzre, roboty tez mniej....ale czy ekonomicznie...to juz nie wiem :) A jak mielisz kosci? w maszynce?
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Śro gru 30, 2009 16:44 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

Tiaaa... Przeliczałam zagadnienie, jest taniej niż kupować dobrej jakości puszki, a przede wszystkim wiem co daję i jest to świeże a nie konserwa. No bo jeśli porównać z marketem to oczywiście drogi interes, ale marketu nie brałam pod uwagę w kalkulacji. Striptizerki mielę w maszynce elektrycznej, odrzucając tylko obojczyki i kostną część mostka w obawie o sprzęgło maszynki - było nie było jej wartość to wartość mojego pyska. Skórę i tłuszcz również wrzucam, tłuszczyk jest wręcz wskazany.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro gru 30, 2009 16:51 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

kinga w. pisze:Tiaaa... Przeliczałam zagadnienie, jest taniej niż kupować dobrej jakości puszki, a przede wszystkim wiem co daję i jest to świeże a nie konserwa. No bo jeśli porównać z marketem to oczywiście drogi interes, ale marketu nie brałam pod uwagę w kalkulacji. Striptizerki mielę w maszynce elektrycznej, odrzucając tylko obojczyki i kostną część mostka w obawie o sprzęgło maszynki - było nie było jej wartość to wartość mojego pyska. Skórę i tłuszcz również wrzucam, tłuszczyk jest wręcz wskazany.


Rożne sa opinie nt dobrej jakosci karmy gotowej...tez nie mozna w histerie popadac ze sie kota truje whiskasem....
Nt gourmecików drogich pasztecików tez słyszalam wiele niepochlebnych opinii
nie mam maszynki cholerka i te kosci to najwiekszy problem w tej diecie dla mnie
skory i chrzastki to ja im daje codziennie jako pzrekąskę jak skrzydło indyka z zupy wyjmę :)
Ogólnie podaję rózne mięsa surowe i podroby a to suche jedzenie whiskasa tak moze w ramach uzupełnienia
tych własnie róznych mikroelementów....eeee sama nie wiem, za chwile sie moze okaze ze i to niedobrze...co chwila to nowa teoria Moja m adra kolezanka włascicielka 2 kotów tajskich i jednego tonkijskiegi podaje tylko i wyłącznie suche a czasami kitekata....a koty po 1800 zeta :)
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Śro gru 30, 2009 17:03 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

Myślę że faktycznie teorie zmieniają się co chwila, mnie przemawia do wyobraźni widok dzikiego kota który sobie w kociołku na ogniskiem myszki pichci z soją. Proste - surowe musi być najbliższe kociemu flakowi. A że z treścią pokarmową to troszkę jarzynki sie dorzuca. No i z kościem, więc striptizerki w całości jadą. A maszynka?? Kupiłam po wypadku za odszkodowanie z NW Cubusia - dlatego się śmieję że ona ma wartośc mojego pyska.
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro gru 30, 2009 17:07 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

kinga w. pisze:Myślę że faktycznie teorie zmieniają się co chwila, mnie przemawia do wyobraźni widok dzikiego kota który sobie w kociołku na ogniskiem myszki pichci z soją. Proste - surowe musi być najbliższe kociemu flakowi. A że z treścią pokarmową to troszkę jarzynki sie dorzuca. No i z kościem, więc striptizerki w całości jadą. A maszynka?? Kupiłam po wypadku za odszkodowanie z NW Cubusia - dlatego się śmieję że ona ma wartośc mojego pyska.



Prawda prawda ze kot w naturze mysze z futrem i trescią pokarmowa w zolądeczku wcina...ale przeciwnicy tweirdza ze kot w domu juz z yje zupelnie inaczej...potrafia koty łowic ptaki, myszy, krety w ogródkach i zadko ktory to jednak zjada...nie smakuje, nie potrafi, stracil cześc instynktu...upolowała ale nie wie co dalej?
a co to striptizerki? Rozumiem jakies golasy...korpusy kurze?
Ja ostatnio se autko nieco podrapałam :evil: :evil: o autko męża na dodatek :evil: :evil: ale pieniadze z AC mi zabrał :ryk:
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Śro gru 30, 2009 17:18 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

W sumie trochę racji... Szuja przynosi mojej mamie zdobycze i żąda nagrody, po czym zdobycz zżera Baton - psinka 30kg żywej masy. Ale Szuja też czasem zjada to co upoluje.
Striptizerki to korpusy kurze - u nas się na to mówi jeszcze "powypadkowce", "golasy", "niedobitki". Dla mnie to źródło drobnej kości nadającej sie do zmielenia.
TŻ do zwolnienia - Twoje autko, Twoje AC. No, mnie było prościej - pyszcz co został skasowany jest ewidentnie mój. :mrgreen:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro gru 30, 2009 17:57 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

kinga w. pisze:W sumie trochę racji... Szuja przynosi mojej mamie zdobycze i żąda nagrody, po czym zdobycz zżera Baton - psinka 30kg żywej masy. Ale Szuja też czasem zjada to co upoluje.
Striptizerki to korpusy kurze - u nas się na to mówi jeszcze "powypadkowce", "golasy", "niedobitki". Dla mnie to źródło drobnej kości nadającej sie do zmielenia.
TŻ do zwolnienia - Twoje autko, Twoje AC. No, mnie było prościej - pyszcz co został skasowany jest ewidentnie mój. :mrgreen:


a moze młoteczkiem te korpusy...no kurde szkoda mi pyska nadstawiac na maszynkę :ryk: a co se zrobilas?
Ale cudne nazwy :ryk: fakt ze taka kosc wolowa zmielic to juz i dwa pyszcze na sprzęt mało :)
No weź go i zwolnij...nie daje sie :(
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

Post » Śro gru 30, 2009 19:42 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

Młoteczkiem to się chyba średnio rozdrobni. I ważne żeby kości były surowe. Niezłą opcją są zmielone skorupki jajek - też bogate źródło wapnia a o to głównie chodzi w kościach. Co ja sobie? A crash test na motocyklu. Wyglądało dość paskudnie, ale na dziś została blizna pod okiem i w kąciku (na górnej powiece jej nie widać), mały znaczek na nosie i większy pod nosem. I tak mi się udało bo był cyrk z odstającą powieką i przesychającą gałką oczną, tudzież spaniem z otwartym okiem bo się nie domykało.
A mąż... Cóż - oni tak łatwo się nie zwalniają. :wink:
Obrazek

kinga w.

 
Posty: 22593
Od: Sob sty 31, 2009 17:41
Lokalizacja: Keadby

Post » Śro gru 30, 2009 19:50 Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))

kinga w. pisze:Młoteczkiem to się chyba średnio rozdrobni. I ważne żeby kości były surowe. Niezłą opcją są zmielone skorupki jajek - też bogate źródło wapnia a o to głównie chodzi w kościach. Co ja sobie? A crash test na motocyklu. Wyglądało dość paskudnie, ale na dziś została blizna pod okiem i w kąciku (na górnej powiece jej nie widać), mały znaczek na nosie i większy pod nosem. I tak mi się udało bo był cyrk z odstającą powieką i przesychającą gałką oczną, tudzież spaniem z otwartym okiem bo się nie domykało.
A mąż... Cóż - oni tak łatwo się nie zwalniają. :wink:


No zartowałam z tym młoteczkiem :) Wiem ze surowe, gotowane podobno oprócz straty wartosci, łamią i miażdzą sie w inny sposób, na igielki a to moze byc bardzo niebezpieczne...
No to nieźle sobie kobieto nawyczyniałas....dobrze ze sie wszystko jako tako dobrze skonczyło...mogło byc traficznie,
w koncu to głowa...mózg....

No i sama widzisz...Cóż - sytuacja patowa :)
Obrazek

dune

 
Posty: 11559
Od: Czw paź 22, 2009 8:20
Lokalizacja: WaWa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 383 gości