Lifter pisze:Kazdy koci maluch ma w dupce reaktor, ktory go zasila.
Tak, Ela w dzieciństwie była właśnie taka, Rysia też i Bolek i cały Czworopak. Ale Kotek był inny, zawsze był spokojny i dziwiły mnie opowieści, jak to kot łazi po firankach i skacze po półkach. Nawet w samochodzie jeżdził od początku bez transportera, po prostu leżał na swoim miejscu, nie było mowy, żeby biegał. No to teraz wiem.
Dzień dobrych wiadomości -
Echo pokonał wirusa. Miano 1:25, stosunek albuminy/globuliny podręcznikowy
Gdyby okazało się, że Praktis się z nim dobrze dogaduje, to mógłby zamieszkać z Alą, zawsze chciała towarzystwa dla Praktisa.
Praktis w czwartek znów wymiotował, wielokrotnie. Ale po zastrzyku rozkurczowym, probiotyku i zjedzeniu zielistki kot zaskoczył. Zjadł Dolinę Noteci i ani raz nie wymiotował. Ma koło tylnych zębów nadżerki z powodu kamienia, więc czeka go czyszczenie i leczenia. Dlatego je, jakby go pasztet w zęby kłuł. Ale to już Ala za dziesięć dni będzie ogarniać. Jeden kot z głowy.
Przeczołgana się trochę czuję - w pracy znów górka a ja latam po lekarzach (łącznie z ludzkim...) I tak jestem z siebie dumna, bo Echo i Kotka ogarnęłam sama, bez pomocy, bo Siwy załatwiał swoje rzeczy w medycynie pracy. To był dzień, kiedy na chodnikach było lodowisko. Na parkingu pod przychodnią nie było miejsca, zaparkowałam dalej i szłam do weterynarza z jednym kotem na smyczy a drugim w klatce. Ślizgając się pod górkę... To musiał być niezapomniany widok.