Dziewczyny, jesteście kochane, że się tak o mnie martwicie.
Padam na pysk ze zmęczenia, gdzie usiądę to zasypiam. Do tego okropnie puchną mi nogi, pierwszy raz w życiu. Nie pomagają mi leki zalecone przez lekarza.
Dzisiaj, a właściwie wczoraj, czyli w piątek byłam w Skierniewicach. Jazda pociągiem w ten upał i zapach niemytych ciał wykończyły mnie potwornie. Obiecałam sobie, że niestety będę w upały jeździła pierwszą klasą, bo tam jest w wagonach mniej ludzi.
Wracając do moich dzieci. Tak nazywam moje koty, bo innych dzieci nie mam.
Rysio zaczął uprawiać ze mną seks
Miłością mojego życia był ktoś o tym samym imieniu. No i gdy tak opowiadam czasem innym o kocim Rysiu, to się śmieję, że on jest moim narzeczonym. No i chyba tak sobie kocina to wziął do serca, że w nocy gdy śpię wskakuje mi albo na nogę, albo gdy leżę na boku - na biodro i zaczyna od ugniatania mnie przednimi łapkami, potem dołącza tylne, potrząsa zadkiem i nie da się do siebie ani odezwać ani dotknąć.
W efekcie mam tak podrapane nogi jakbym codziennie przelatywała przez gęsto posadzone krzewy jeżyn albo jałowca czy jakiegoś innego kolczastego krzewia.
Gdy jest gorąco śpię pod cienkim kocem, stało się to ostatnio niemożliwe, a teraz gdy zapowiadają upały spałabym pod prześcieradłem, jednak nie wyobrażam sobie zamykania się w pokoju na noc przed moim narzeczonym.

Bo i tak bym nie spała, ponieważ by mi pod drzwiami cały czas śpiewał kocie serenady, bo już czyniłam takie próby.
Tak więc dzielę los Babuni zamęczanej miłością przez Ogrynię, tyle że mnie zamęcza Rysio.
Tosia za to zaczęła być nieco śmielsza, bo dała się nawet przedwczoraj pogłaskać mojej koleżance, a dzisiaj mojej siostrze, która przyjechała ze swojej wsi pilnować mamę pod moją nieobecność.
Oba koty - Rysio i Tosia mają zaaplikowany Stronghold. Z Tosią było trudniej, ale udało mi się.
Natomiast jeśli chodzi o dziewczynki. Zdecydowanie poprawiły się sprawy związane z jedzeniem. Dziewczyny nie jedzą już tak chętnie tych wstrętnych nerek, dlatego więcej ich już nie kupię.
Mam jeszcze zamrożone ze trzy porcje, więc im je dam, ale to będzie koniec.
Babunia z wielką ochotą je indycze mięso. Sparzam je gorącą wodą, kroję drobno i zjada tego całkiem sporo. Dzisiaj po dłuższej przerwie podałam puszkę z rybą oceaniczną Applawsa i też bardzo chętnie zjadła. Tak więc z jedzeniem jest dużo lepiej. Je także suchego Royal Canina.
Mieszam różne smaki i też widzę, że praktycznie przez cały dzień sobie pojada. Z sierści znowu porobiły się jej sterczące dredy, które próbuję złapać w palce, żeby się wysunęły - ale niestety nie udaje mi się. Wystarczy powolne i delikatne wyciągnięcie ręki i od razu obu kotek nie ma, niemniej zauważam postęp, bo już tak nie uciekają w popłochu gdy im np. stawiam jedzenie.
Nie znajduję już w legowiskach namacalnych ilości wydzieliny świerzbowca, sądzę więc, że być może jest go nieco mniej (u Ogryni), bo wydaje mi się, że kociny się wzmocniły, mają spokój, jedzenia do woli, więc może i wzrosła im nieco odporność. Stąd może i sam świerzbowiec przestał się namnażać w takiej ilości jak przedtem. Skrapiam im także od czasu do czasu posłania Frontlinem w sprayu, więc może i wytłukły się niedobitki pcheł, o ile takowe miały lub mają. Drapią się zdecydowanie mniej. Tyle, że Babunia jest nadal mocno chuda, choć nie wygląda na chorą.
Obie kotki piją mało wody, więc nerki chyba mają ok, cukrzycy też raczej nie mają. Załatwiają się normalnie. Zachowują jak koty zdrowe i spokojne. Spokój widać na ich pysiach zdecydowanie.
Jedyny kłopot mają tylko z Ryśkiem, gdy wpadnie do ich pokoju bez mojego dozoru i robi im na parapecie demolkę. Zrzuca legowiska, rozsypuje suchą karmę, wylewa wodę i wyżera mokre.
Straszny jest z niego łobuz, niestety. Chyba jednak zapakuję go w paczkę i wyślę do Hakity.
A że łączy go braterska więź z Tośką, to dołożę i ją do tego pudełka i wyślę do Kiekrza.
Adres już mam

This is my boyfriend.

(To jest mój narzeczony, lub fiance - z francuska

)

Czasami wygląda tak jakby miał trzecią powiekę. Zdarza się to raz na jakiś czas.

Od kilku dni niczego takiego nie widać. Co to może być? Weterynarz na odległość powiedział, że to może być na tle alergicznym.