
Cześć Kochani, wczoraj wieczorem Meonik miał zdjęte ostatnie 3 szwy, te, które były dookoła wyszytej dziurki od rurki. Profesor powiedział, że dziurka wcale nie musi zarosnąć - Meo nią sobie odcharkuje śluz z drzewa oskrzelowego. Wygolone miejsce zaczyna porastać futerkiem, a dziś Meonik zaległ ślicznie zwinięty w rogalik (jak dawno on tego nie mógł robić).
Fotki Lizaka wstawię później, mam tę, kiedy szczerzuja szarpie i rozwala rulon ręczników papierowych


Macie jakiś pomysł na niemijający katar i zatkane ucho? Oprócz tego, żeby uciąć w kolanie

