» Śro gru 30, 2009 13:31
Re: Mój Pięciokot cz.12 Wasz korespondent to tu, to tam.:))
Witulka "z rana". Pogoda wredna dziś - pada deszcz i to w poprzek bo wiatr ze Spurn przeniósł się dziś do Scunthorpe. Siedzimy w domu.
TAk, nie chce mi się wracać. Nie chodzi o te wakacje jakie de facto mam w tej chwili (bo to są wakacje jakby nie było) a o Rajmunda i tę pustkę bez niego. Chcę być tutaj z nim - normalnie pracować, dzielić życie na dwoje. Z jednej strony brakuje mi ogonów, z drugiej... będę tęsknić znowu a tego nie znoszę. Ogony... Marynia zameldowała że Hino ma jakąś ranę na grzbiecie. Z opisu i fotki zalatuje grzybkiem. Na mój rozum - koty odpuściły nieco z jedzeniem pod moją nieobecność, poszło im trochę po stresie, mogło i po odporności to i grzybek mógł się jakiś wykocić. No i zmiana diety - przy mnie podstawa to mięcho przygotowywane do zamrożenia ew. chrupki, OMC mamusi dla uproszczenia zostawiłam zapas puszek i chrupki - łatwiej dać z puszki nie troszcząc się o rozmrożenie. Zachwycona nie jestem kwestią "chory kot tam a ja tu", ale nie ma na razie innej możliwości. Kazałam Maryni pojechać po tym Clotrimazolem (Kłak pięknie na to szedł), ale nie pomogło, więc dziś idzie do weta zrobić badanie draństwa.
