mar9 pisze:a tak swoją drogą to trochę dziwne, że u mnie się tak wycofała na początku, czyżby za mała przestrzeń miała tak wielkie znaczenie? bo chyba nie ja

To chyba nie tak, Marysiu. U mnie przestrzeń też mało oszałamiająca. Ty byłaś drugą zmianą w jej życiu. U berni poczuła ciepło, bezpieczeństwo i pełny brzuszek po raz pierwszy w życiu. A potem pojechała do Ciebie i pewnie na początku myślała, że to traci. Jednak kiedy okazało się, że sielanka trwa, przestała już tak bardzo bać się nowego.
U mnie też jeszcze długa droga. Cały dzień przesiedziała za szafką w kuchni. Pod kuchnią postawiłam jej miseczkę z jedzonkiem – tak daleko jak to tylko było możliwe. Potem, kiedy wychyliła się, żeby zjeść, po jakimś czasie, centymetr po centymetrze przesuwałam miskę coraz bliżej wyjścia, głaszcząc ją przy tym bez przerwy.
Okazało się, że głaskanie jest tak bardzo przyjemne, że porzuciła kolację i zdecydowała się wyjść.
No, i zaczęło się...
Jednak sądząc po zapachu z kuchni, w ciągu dnia Klara załatwia się za kuchenną szafką. Nie wiem, jak dam radę ją wysunąć, ale tym będę się martwić za chwilę.
Od wczoraj wiem, że będzie dobrze.