TŻunio jeszcze śpi

. Sie chopok zmęczył

. Trasa w nocy niby fajna, ale ja osobiście wolę wyruszać wczesnym rankiem i jechać za dnia. W nocy gorzej jednak widzę, do tego wyobraźnia...
Kotusie nie mają focha
Szok
Kira do mnie gada, grrr... i tak dalej, Mia miauka, Wypłoś, jak to towarzyski Wypłoś, przyjdzie, pogadamy, pomiziamy. Kotusie miziam i miziam. Ciagle im mało

. Tego się nie spodziewałam

. Chyba im źle beze mnie było

. TŻ mi mówił, że jak tylko wyjadę to on koteczki ustawi

, no i efekt taki, że baaaardzo się ucieszyły z mojego powrotu

.
No Wypłosio chudziuteńki

, ze 3 kg. Jutro TŻ pojedzie oddać jego krew i założć wenflona i będziemy nawadniać. A Wypłosio to bardzo lubi. Podczas naszej nieobecności wchodził teściowej na kolana i czekał na kroplówę

. I dobrze, niech ma chłopak nieco przyjemności z życia.
W domu syf i malaria

.
Przed chwilą wstałam po krótkiej drzemce i się wyprysznicowałam + szorstka rękawica. Trzeba było resztki Francji zmyć
Tyle na początek, napewno później będą fotki (jak odszukam kabelki itp.

)
EDIT: Kocham sok z kiszonej kapusty
. Chatku wie, o co loto