Ucieknę tam, gdzie nie ma kotów, nie ma Hiltonów, płotów, obozów koncentracyjnych, rozsypanych żwirków, kopniętych niechcący miseczek, gdzie nie istnieje instytucja lecznicy weterynaryjnej, gdzie w promieniu tysiąca kilometrów nie występuje futrzaste zwierzę z czterema łapkami i ogonkiem. Rozdzielnopłciowe.
Uciekam, gdzie nie ma rujek, kropelek do oczu i past odkłaczających.
Gdzie słowo kot jest po prostu niezrozumiałym i abstrakcyjnym pojęciem


Przyszedł rano Mić coś zjeść, ale niespecjalnie głodny. Mokry też nie.
Przemawiam do niego per kotecku, cudeczku, Miciu- miciu, pierdu, pierdu....

A przez drzwi tarasowe, na murku, na końcu ogrodu, widzę Micia

Kurna, identyczny


Już chciał wskoczyć do ogrodu, pewnie z chorym okiem

Rany boskie, tu jest wysyp Miciów! Jak są dwa, to jest ich 5, 15, 258.....
Nie, nie, ja wieję

Kto ze mną w tym samym kierunku??????