Frania [*]

WYglada na wyluzowana i szczesliwa

MalgWroclaw pisze:Spałam

Pralcia

Pralciu, słodko śpisz

Miau.
Duża wróciła już dość dawno. Znowu było mało kotów.
Fasolka

Dziękuję Wam. Nie jestem szczęśliwa, na pewno inne koty mają lepsze domy. Z dużą trudno się żyje, ale robię, co mogę.
Pralcia

Lis dalej na wolności. Tamtejsze koty nieswoje, omijają chore zwierzę. Nagabywana nieustająco Ekostraż nie ma czasu. Po raz kolejny uważam, że w Polsce jest fatalny system - każda organizacja (fundacja, stowarzyszenie) ma furtkę pt. "działamy charytatywnie, nie mamy ludzi/czasu/sprzętu". Gdyby było normalnie: praca/etat/godziny - nie byłoby takich rozmów. Ale nie sądzę, żebym dożyła czasów normalności. I - żeby było jasne - nie piszę tego przeciwko wolontariuszom i organizacjom, ale za. Bo np.: jedna z moich ulubionych - Fundacja KOTangens w Gdańsku, działa tak, że wolontariuszka pracuje, a sterylizuje, nie śpiąc, nie bywając prawie w domu. To nie jest normalne i tak nie powinno być. Wszyscy by zyskali na zmianie - i zwierzęta, i ludzie.

Uff, doczytała weekendowe wieści. Szkoda, że to nie dom Melci, ale znajdzie się jeszcze odpowiedni domek :ok:

MalgWroclaw pisze:Spałam

Pralcia

CUDO!

A teraz szybko napiszę, z pracy. Bo dostałam sms-a:
"Sylwuś bawi się właśnie piłeczką. Idę po jedzenie dla nich, miłego dnia dla pani".
No i znowu będę publicznie płakać, tylko ze wzruszenia

MalgWroclaw pisze:A teraz szybko napiszę, z pracy. Bo dostałam sms-a:
"Sylwuś bawi się właśnie piłeczką. Idę po jedzenie dla nich, miłego dnia dla pani".
No i znowu będę publicznie płakać, tylko ze wzruszenia

KOCHAM dobre wiesci ,to od razu nastraja pozytywnie

MalgWroclaw pisze:A teraz szybko napiszę, z pracy. Bo dostałam sms-a:
"Sylwuś bawi się właśnie piłeczką. Idę po jedzenie dla nich, miłego dnia dla pani".
No i znowu będę publicznie płakać, tylko ze wzruszenia

Oby jak najwięcej takich łez!

Oby Melci też się trafił taki domek! :ok:

Takie sms to sama radość.

Miau. Duża przyszła, zdezorientowana i niespokojna. Mało kotów przyszło, ale jeden zrobił numer. Zaraz musimy jechać do Pana Doktora.
Fasolka

Jeden kot, którego dawno nie było, zjadł śniadanie, poszedł pod blok, zajrzałam za nim, żeby sprawdzić, co się tak czai. Wskoczył przez kratę (nie siatkę, kratę) na balkon na parterze i usadowił się za rowerem

Zaglądałam tam po powrocie z innego miejsca, dalej siedział. Jakbym nie miała dość zmartwień, będę się bać, jeśli jutro go nie będzie. I na pewno nie mieszka w tym mieszkaniu, to jest bezdomny kot. Wydaje mi się, że samo mieszkanie jest wynajmowane, kiedyś (przed świtem) jakiś chłopak wspinał się po kracie, zapytałam ostro, co robi i czy już mam wzywać policję, powiedział, że nie ma kluczy i kogoś w środku obudził.
Osobiście nie chciałabym, żeby bezdomne koty wchodziły na mój balkon. Kurcze, nowy powód do martwienia się, jakby starych nie było

Wróciłyśmy. Pan Doktor załamał nade mną ręce

bo mam taką ogromną dziurę

duża powiedziała: "nic dziwnego, że się chowała i prawie wcale nie wychodziła z półki na książki".
Duża wiedziała, że mam wielką dziurę

Tak bardzo się zdenerwowałam, że naprychałam i chciałam ugryźć Pana Doktora, ale Pan Doktor powiedział, że gdybym naprawdę chciała, to bym ugryzła. A nie ugryzłam.
Pan Doktor i Pani na dwie ręce mnie głaskali, żebym się uspokoiła

Powiedzieli, że jestem biedna: ciągle mnie czymś smarują, psikają i zastrzyki robią, albo tabletki do pysia pchają.
Dostałam zastrzyk.
I smarowanie - najpierw nowym, granatowym lekarstwem

a potem przezroczystym. Przezroczyste duża dostała do domu.
Fasolka

Tęczowa Fasolka

Fasoleczko, jesteś taką dzielną koteczką :1luvu:

I Duża też jest dzielna :ok:

Przesyłamy Ci głaski, Fasolko
a dla Dużej przytulanki

Frania [*]

Kto przegląda forum