Wróciłam od weta. Gabi miała wyciągane szwy.
Jakoś trudno mi się było wdrapać na trzecie. Co ja piszę, bardzo trudno było.
Stanęłam sobie na półpiętrze i myślę nad przyczyną.
Albo
Gabi jest coraz cięższa
albo
starość dopadła niespodziewanie.
Gdy weszłam do mieszkania, wystarczył rzut oka w stronę kuchni, by mnie oświeciło.
Jaka starość? Kawy dziś nie było!
Chciało się na Miau zajrzeć i się nie zdążyło wypić. A potem człowiek cierpi
