» Pt maja 11, 2012 21:29
Re: Wszystkie koty jamnika Melona
Ten kotku jest kogoś z nas?Bo w tym PRZEBRANIU to go trudno poznać nawet jak znajomy...
Nienawidze ogolonych persów.
Tracą najlepsza część siebie-ja golę latem brzuszki od spodu dziewczynom.Felka nie ruszam,choć ma dywan nie futro.
Felek wczoraj zwiał.
Ponad godzinę Kotkinsy w liczbie trzech plus babcia przeszukiwaly ogród.Jak zwiał?Ano- Małż zostawił otwarte drzwi na 10 sekund.
Śmieci wynosił,śmietnik jest 5 metrów od domu.
Było już ciemno.
Zauważyliśmy prawie zaraz,ale w ciemnym ogrodzie nie jest łatwo.Małż rozdał latarki, ruszyliśmy na kolanach w krzaki.Kota nie ma.
Nagle Mel podbiegl do żywpłotu i stanał w sposób znaczący.
ON TAM BYŁ!
Oczywiście ekipa ratownicza na ochotnika wyznaczyła mnie.
Że niby ja sobie z rudym najlepiej radzę (?)
Co za idiota posadził te cholerne tuje przy murze!!Wyrosło to-to jak dżungla gęste,dosłownie wbić się nie da zapalki a co dopiero obłego Kotkinsa.Z narażeniem życia:
-wbiłam się w tuje
-padłam na kolana
-przeczołgałam się pomiędzy murem a tujami
Przed sobą widzialam śliczny,rudy pręgowany ogon.Zawsze tak 10 cm przed zasięgiem moich ramion.Jak doszlismy do końca muru to ten skubaniec ryży wylazł, obiegł Kotkinsa zaklinowanego w pieńki i mur , po czym wlazł ponownie w żywopłot od strony moich nóg i przysiadł tam.
No to ja znowu :wyczołganie się- wczołganie odwrotnie- podpełznięcie.A on na to znowu odszedł o 20 cm...
I tak to trwało.
Oczywiście z zewnątrz żywpołowtu ekipa "ciotek dobra rada" przekrzykiwała się .Miałam na niego skoczyć (ciekawe jak w skoczyć w 40 cm tunelu??), ,przywabić ( wabiłam- paczył jak wabię!) oraz opier...(autorski pomysl mamy)
Nie wiem czy bym dopadła skubańca gdyby nie moj Wspaniały Super-Pies.
W skrócie WSP.
WSP wbiegł lekko w tunel zywopłotowy, po czym poprostu ugryzł rudą wredziznę a ta pognała wprost na mnie.Złapałam w ostsniej chwili,zamierzał pewnie przebiec po mnie i przednio się bawić zwiewając przed Melem.
Jak złapałam to mnie godnie osyczał.
Pacnął nieuzbraojoną łapą.
I się przytulił.
Znaczy-życie nocne jest pociągające,i owszem ,ale mama to mama nawet dla wrednych rudzielców.
Mel dostał w nagrodę psie chrupki ze strusiem (hit dietetyczny w świecie Melona!) a winowajca miał wyprane różowe lapki, co jest uważane za straszliwy despekt w życiu kota.
Ryczał przy tym solidnie na praczkę (moja mama) przez cały czas tego podłego zabiegu.
Wyprać musieliśmy bo pod żywoplot wysypano próchnicę z korą i łapki stały się paskudne.
O stanie Kotkina, kotkinsowego ubrania i włosów nie wspomnę.Dość powiedzieć,że zatkalam odplyw w kabinie prysznicowej elemntami wystroju ogrodu.Nader organicznymi.
Mel jest WSP.
Zamierzam mu nabyć kamizelkę z supremanowskim "S" i napisem SUPERPIES!
Jakbyście gdzieś zobaczyły-dajcie znć!
O problemach Amki napisze ona sama, tak postanowił.
Ale jutro.Dziś Amka ma baaardzo zły dzień, więc czas iść spać.