Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 01, 2011 18:45 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Avian pisze:
Marcelibu pisze: Czy to, co Łaciak chciał uśmiercić na dywanie z "kudłów" to był kapeć?


Tak :mrgreen:
Poza tym mordował jeszcze miskę w kolorze innym niż zawsze, kabelek od komórki, wzorek na kocu itd ;) Jest lekko ... ekscentryczny :lol: ale cudny 8)

Wściekły Radek szuka domu jakby co 8)
(panią wetkę kocha od pierwszego wejrzenia miłością platoniczną, to jego chrzestna ;) a na stole był właśnie w trakcie obserwacji w kierunku wścieklizny, na którą niby jest chory, bo krzywo spojrzał na niedoszłych właścicieli :twisted: )

:ryk: :1luvu:
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Pt kwi 01, 2011 18:47 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Radek jest bosski :1luvu:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 02, 2011 21:46 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Kulek zdrowieje :) nie dość, że wrócił apetyt, to w końcu się wkurzył i objawił swoje znacznie lepsze sampoczucie waląc młodego w pysk :) Pisałam, że pani Hania ma na przechowaniu młodego kocurka, który ma iść do domu po 10 kwietnia?
Mały jest piękny, wygląda jakby mama figlowała z bengalem, a poza tym ma ADHD :twisted:

No i muszę się pochwalić - galaretę mięsną na święta mam już zrobioną :) I najgorsze za sobą, czyli obieranie mięsa z tych drobnych kostek, a fuj nie lubię tego robić. Z katorżniczych prac kuchennych zostało mi jeszcze w pzyszłym tygodniu pieczenie pasztetu :twisted:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob kwi 02, 2011 22:13 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Na święta?
Te święta, które mam na myśli? 8O
A nie ucieknie do tego czasu?
Obrazek

Avian

Avatar użytkownika
 
Posty: 27189
Od: Śro lip 05, 2006 13:15
Lokalizacja: Poznań / Luboń

Post » Sob kwi 02, 2011 22:15 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Wielkanocne? Tak.
Wypraktykowałam i zamrażam, żeby w ostatnich dniach nie zginąć z przepracowania :)
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 03, 2011 11:36 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Klamka zapadła, wyjeżdżamy.
Tzn wiozę sprzęt i pracownika, i wracam.
Oczywiście złośliwość, outlanderem nie mogę - coś mi stracił "ciąg", pewnie coś z przewodem do turbiny :evil: Jadę więc carismą i szlag mnie trafia bo spoza kołków, sprzętu i pracownika ledwo mnie będzie widać :evil:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 03, 2011 15:52 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Ja z przygotowań do świąt mam na razie kupione konfitury z płatków róży (do mazurka różano-czekoladowo-orzechowego) oraz zamrożony farsz mięsny do pasztecików, ale po niedzieli ostro biorę się do przygotowań.
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Nie kwi 03, 2011 18:20 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Hm, świeta ida..a ja piec nie potrafie wiec kupie sobie ten mazurek :evil:
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Nie kwi 03, 2011 19:32 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

moś pisze:Hm, świeta ida..a ja piec nie potrafie wiec kupie sobie ten mazurek :evil:

Ale czemuż taka mina smutna? Ja kupię na Święta WSZYSTKO. Gotowanie, pieczenie, a fuj! Cóż za karygodna strata czasu! Obrazek
Nowy dzień. Nowy skutek uboczny.

Hańka

 
Posty: 41932
Od: Sob lut 09, 2008 0:22
Lokalizacja: Sopot

Post » Nie kwi 03, 2011 21:30 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Hańka pisze:Ja kupię na Święta WSZYSTKO. Gotowanie, pieczenie, a fuj! Cóż za karygodna strata czasu!

Fakt, czas to pieniądz, ale mnie czasu nie brakuje. Czego nie da się powiedzieć o pieniądzach :(
Obrazek

Amica

Avatar użytkownika
 
Posty: 10099
Od: Śro lut 11, 2004 9:11
Lokalizacja: Konstancin

Post » Nie kwi 03, 2011 21:50 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Ależ miałam dzień :roll:

Pojechałam do Brwinowa…
Czytający nie Łodzianie, czytający bez rozpoznania wioch w okolicach Skierniewic w celu wizualizacji proszeni są o otworzenie google maps, bądź wzięcie do ręki tradycyjnej mapy

Pojechałam. Ponieważ ostatnio jechałam, klnąc w żywy kamień, przez Skierniewice, dla odmiany i celem rozpoznania bojem szybszej drogi pojechałam przez Rawę do „gierkówki”. Wariant nie był szybszy bo "gierkówka" ma w większości jeden pas ruchu i roboty drogowe na większości tego odcinka. Pora była i tak niezła, ale nie chcę myśleć o tym co się dzieje w dzień powszedni.
No dobra, skręciłam sobie bezstresowo w Nadarzynie, żeby lajtowo dojechać do Brwinowa.
To jadę, jadę, po jakichś zadupiach nieprawdopodobnych, jadę uporczywie za tzw główną drogą bo drogowskazów nie ma. A jeśli są, to kierują mnie na Kanie, a kto do cholery wie gdzie są Kanie? Później drogowskazy zaczęły też kierować na Błonie oraz Żyrardów, no tak, nawet fajnie. Wiem co to Błonie i co to Żyrardów, w odróżnieniu od Kań. Nie wiem tylko jak się w tej konfiguracji plasuje Brwinów. Ale jadę, twardo jadę z przeświadczeniem, że gdzieś dojadę, do Pruszkowa np.

Tak dla porządku i na marginesie zaznaczę tylko, iż posiadam gps x 2 oraz rozliczne atlasy, no niestety. Jeden gps w domu, atlasy też w domu, a te bardziej podręczne w drugim samochodzie, drugi samochód zaś przed domem. Drugi gps w dziecięciu apple. Mówiłam, że gadżeciara ze mnie? Mówiłam, jako gadżeciara oczywiście mam to dziecko apple. Ale go nie lubię, nienawidzę go, ale przepadło, poszło się…, generalnie przeminęło z wiatrem. Bo tej nowej karty nie wcisnę do innego telefonu, jestem więc skazana na gadżet. I ciągle go wyłączam mordą (bo jak się wkurzę to tak właśnie wrzeszczę), albo sobie coś włączam, albo coś zawieszam, albo mi się nagle włączają jakieś świerszcze bądź dzwony zagłuszając rozmowę, albo jeszcze coś. No ale wyjęty z torebki odlotowo wygląda. Gadżeciarstwo ukarane

Tak więc jadę, jadę i myślę, że jak zjadę z drogi, wyjmę wypasiony wynalazek, wklepię trasę (no nie wklepię bo na kwaterę jadę na pamięć, adresu nie znam) to mi zejdzie tyle czasu, że kumpel, który tam już czeka nie powita nas ciepłym słowem. Tradycyjnie więc i prostacko, olewając zdobycze techniki, złapałam języka. O dziwo okazało się, że od dupy strony, ale jadę dobrze, no ok., trochę dookoła, ale kierunek się zgadza.
Jadę więc, minęłam Kanie, wiem gdzie są, czyli odnotowałam jakiś sukces. Uff, trafiłam do Brwinowa, trafiłam na kwaterę. Czy to się ma tak skończyć? O nie, nie.
Wynajmujący zapomniał ze zwykłego zapomnienia, albo mu się pomyliło, albo zapił i zapomniał, w każdym razie kwatera nie jest przygotowana. W chałupie zimno jak w prosektoryjnej chłodni albo psiarni, kibel nie działa, wszędzie remont w trakcie, wody ciepłej nie ma. Ale ja mam fart, że zostawiam kolegę z kolegą i zmiatam.

Jadę więc do domu, droga banalnie prosta, znam tą drogę, żadne wynalazki nie są mi potrzebne, jestem prawie w euforii. Euforię zmniejsza fakt, iż po drodze pożywiam się w McSyfie, no ale przynajmniej kanapkę popijam herbatą. Jadę dalej, ruch w kierunku Warszawy, w moją stronę ok. Wjeżdżam do Skierniewic, słucham sobie Kazika, znam ta drogę, jadę więc na pamięć, podśpiewuję sobie z Kazikiem i jego tatą, jest fajnie.
I nagle droga się kończy, szlaban, zakaz, nie ma, roboty. W lewo też zakaz, w prawo nie ma nic. No dobra, znam to brzydkie miasteczko, objeżdżam sobie przez rynek (tak, w rynku też kopałam), nie stresuję się, nic mnie nie goni, a zwłaszcza czas. Jadę i tak sobie kombinuję – a może przez Maków? Eee, nie pojadę na Jeżów, później się zobaczy.

Jadę więc i myślę – a może przez Lipce Reymontowskie, a może przez Słupię? E, myślę sobie nie, tym razem pojadę przez Jeżów. No to jadę. Przed Jeżowem niespodzianka, szlaban na drodze, zakaz wjazdu, myślę sobie objadę przecież ten szlaban i ten zakaz – przemknę. Patrzę uważniej, no nie, pryzmy piachu o wielkości sześcianu mazowieckiego nie pokonam, nie mam gąsienic. Biegnie droga w prawo, ok. pojadę, gdzieś wyjadę, przecież znam tą drogę. Pojechałam. Faktycznie znam tą drogę (na Jasień), ale inni pewnie nie znają więc stoją na poboczu i kombinują, całkiem grzeczy na poboczu się parking uczynił. A czemu kombinują? Bo nie ma żadnego znaku, żadnej informacji, nic nie ma, tylko zamknięty dojazd do Jeżowa. Fajnie jest, wróg nie przej(e)dzie bo nie trafi. Ale po około 3 kilometrach, nagle na zakręcie objawiła się tabliczka OBJAZD przywracając mi częściowo wiarę we władze gminne. Ci, którzy byli wytrwali oraz uwierzyli, że trafią zostali oto nagrodzeni. Zresztą nie wiem, może to były jakieś gminne zawody na orientację i dlatego zniknęły znaki kierujące na objazd w miejscu oczywistym i banalnym?

Jadę dalej, dojeżdżam do drogi Rawa – Łódź i… no własnie zmierzcha a ja mam okularki i owszem optyczne, ale przeciwsłoneczne. Wychodząc z domu pomyślałam nawet, żeby zabrać futerał na okulary, ale nie wzięłam, po co, w skrytce sobie przechowam. No więc dojeżdżam do tej drogi, staję bo malutki korek i swobodnie sięgam sobie do schowka. Nie jest dobrze, okularki optyczne te normalne co to je miałam założyć są w 2 częściach. Trzecich okularków nie mam, tzn w domu mam, a jakże, mam też szkła kontaktowe. Ale do domu jeszcze ze 30 km. Tak więc okularki mam mieć dopiero.
Zaczynam się spieszyć bo jazda w ciemnościach, w ciemnych okularach nie jest fajna. Spieszę się, więc zaczyna mnie prześladować fatum spieszących się. Tak, jasne przejazd w Rogowie zamknięty, korek rośnie. W końcu jedziemy, jest gorzej, tzn widoczność jest gorsza, ale już rzut beretem, już niedaleko, już prawie.
Jadę i myślę – skręcić w Pomorską czy w Janosika? Ach skręcę w Janosika dopiero, w nagrodę za dokonanie wyboru korek na 30 minut. Nie martwię się, zaraz się zapalą latarnie będzie lepiej, nie zapaliły się :evil:

Jutro znowu w teren :piwa:
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 03, 2011 21:59 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Ja pierniczę, ale miałaś... :ryk: 8) :( (te emotki to wynik mieszanych uczuć, które mną targały (?))
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Nie kwi 03, 2011 22:10 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Amica pisze:
Hańka pisze:Ja kupię na Święta WSZYSTKO. Gotowanie, pieczenie, a fuj! Cóż za karygodna strata czasu!

Fakt, czas to pieniądz, ale mnie czasu nie brakuje. Czego nie da się powiedzieć o pieniądzach :(

Nie kupię. Żaden kupiony pasztet nie równa się mojemu. Mój jest pyszny no i wiem dokładnie co w nim jest. Takoż inne potrawy. Za bardzo lubię jeść, żeby skazywać się na gotowce.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Nie kwi 03, 2011 22:12 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

casica pisze:
Jutro znowu w teren :piwa:

To jednak jedziesz jutro do Brwinowa?
Meoniku ['] - tak bardzo kocham i tęsknię każdego dnia. Na zawsze jesteś w moim sercu, czekaj na mnie, przyjdę na pewno.

Marcelibu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21276
Od: Nie sty 11, 2009 1:10
Lokalizacja: Warszawa-Ursynów

Post » Nie kwi 03, 2011 22:14 Re: Moje koty V. Dracul['] Księżyc w pościeli:)

Marcelibu pisze:
casica pisze:
Jutro znowu w teren :piwa:

To jednak jedziesz jutro do Brwinowa?

Jadę na nadzór do Rawy, a później do Brwinowa, muszę sprawdzić co wychodzi w sondażu i zzależnoie od tego co wyjdzie, zaplanować jak to ugryźć.

I muszę wracać do Łodzi szybko bo jutro rocznica śmierci Taty :(
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 87 gości