
Ponieważ zabrałam go do lecznicy w wiklinowym transporterku - w tej chwili tż-et jest z auteczkiem na praniu tapicerki

Gość krówek jakoś słabiutko... Wylizał sobie ranki, zebrała się tam ropa. Dostał antybiotyk i maść do smarowania. I kołnierz...
Szczęśliwy nie jest...
Mam nadzieję, że nie będzie się to paprać i szybko się zagoi...
Kocio jeść za bardzo nie chciał więc pobiegłam po kitekata - wszamał całą saszetkę

Po posiłku - klosz wrócił na swoje miejsce, czyli na szyję delikwenta i kocio znów posmutniał...
On w ogóle trochę smutny chodzi...
Krówek Dominik




Chudzieńki jest... Boczki zapadnięte i smutasek taki biedny... Żeby tylko jeść chciał...


Kochany jest
