Poszłam na całość. Możecie mnie publicznie zlinczować za próbę zaniedbania kota
Jak wiadomo, co nie wzbudziło jednak powszechnego zainteresowania, i słusznie- Czitusia miała rozwolnienie.
Wkonałam badania quuupola- razem z Giardia duoedenalis- około stówy.
Odbyłam czekając w upale 38 stopni wizytę na Klinikach- recepta, antybiotyk i inne lakcidy- trzy dychy.
Wróciłam z tym do domu ratować kota, który ma biegunkę, ale coś nie bardzo wiedziałam jak tą kapsułkę podać, zadzwoniłam do zaprzyjaźnionej wetki, żeby zapytać, czy można to ze środka wysypać do jedzenia.
Usłyszałam- a czy Ty jak masz (....) lecisz tego samego dnia po antybiotyk, czy może idziesz na dietę i czekasz dobę, aż przejdzie?
-Czekam- odpowiedziałam.
Potem zostałam poinformowana o różnicy między biegunką a rozwolnieniem. Czitka miała to drugie, to pierwsze podobno jak sama nazwa wskazuje polega na nieustającym bieganiu

, drugie, gdy rzecz ma miejsce raz lub dwa na dobę.
I dalej: jak kot się dobrze czuje, je, pije, myje się i bawi i nie wykazuje poza rozwolnieniem innych objawów, to daj kotu spokój!
Zjadła pewie coś niedobrego, w te upały wszystko się psuje, nawet suche karmy. Antybiotyk-won! Tylko gotowany kurczak z ryżem, nawet suche won.
Takoż uczyniłam biegając za Czitką po krzakach przez dwa dni i obserwując

Kuwety też
Nic.
A przed chwilą mamy właśnie w domu piękny, zdrowy urobek
Mimo wszystko obserwuję nadal, a leki w pogotowiu. Może jednak na przyszłość nie panikować tak od razu

?
Czitusię natomiast mamy na drzewie
Odkryły dzisiaj moje kotki czereśnię, jako obiekt alpinistyczny. To młode drzewo, sami sadziliśmy i jak się okazało, już się nadaje

A tu już Tutunia na wysokości
Ale wszystkie trzy dzisiaj padnięte. Mam metereopatki
