No jakoś pokonuje lenia( swojego lenia)
Mialam pisac o czym innym ale się wszystko pokręcilo. Jak co miesiąc zamowiliśmy sucha karme dla kotow, Gin i Tosia jedza to samo a Punia inną. Zamowilismy tez przy okazji trochę puszeczek z Gimpeta, czasami dostaja na smaczek. Ginowi i Tosi się akurat skńczyla karma więc otwarliśmy nowy worek (opakowanie nowe, karma ta sama), wszystkie trzy koty dostały troche puszeczki tzn jedna puszke rozdzielilam na trzy koty.
Wieczorem Ginuś miaukolil strasznie, myśleliśmy, ze upomina sie już o jedzenie ale nie chciał jeść to samo Tosia, tylko Punia zjadła kolację
Rano Gin miał biegunkę i nie chcial jeść, Tosia też jeść nie chciała a u niej takie zachowanie jest co najmniej dziwne. Gin prawie caly dzień biegunka-zielona, a Tosia pod wieczór lużna kupa.
Nasza wetka niedostępna ale daliśmy kotą lakcid, W sobotę Gin robił nadal lużną kupkę ale nie byla to już sraka, Tosia też kupka lużna ale nie biegunka. Wszystko wskazywałoby na puszkę, ale Punia też ją jadła. Mamy jeszcze tych puszek 7
Teraz to juz boje się otwierać.
Niestety wczoraj znowu lużne kupki U Tosi i Gina, zastanawiam się czy jest możliwe, że nowe opakowanie suchej karmy jest jakieś trefne albo jakiś skladnik zmieniony, bo tylko Punia nie ma takich problemów. Ona je inna karmę.
Na wszelki wypadek poszliśmy do zoologa kupić inną karmę i jak na razie jest Ok. Tylko ciągle myślę jak to jest możliwe i czy jest mozliwe, że nowe opakowanie jest jakieś wadliwe.
Teraz coś milszego , Wczoraj jak wracałam od cioci to na chodniku leżał ptaszek, ludzie popychali nogą albo poprostu przechodzili. Myślalam, że nie żyje ale on podniósl główkę, zanioslam go do domu, wlalam do dziupka wodę i wyobrażcie sobie po 2 godzinach on wstał na chwiejace sie nóżki

, tylko nie wiedzialam co dalej, u nas na balkonie w ciągu dnia jest ze 40 stopni, i gdyby zachcialo mu sie skoczyć na barierkę to sie zabije. wieczorem na szczęście po długim myśleniu i kombinowaniu znalazlam panią, ktora go przetrzyma aż uzyska siły, pani ma balkon na parterze cały od dolu murowany i zadaszony. Ptaszek ma tam wszystko co mu trzeba. Jest to dziecko kawki, jeszcze nie potrafi fruwać. Nawet nie przypuszczałam, że moge pokochać ptaszka

a pokochałam i dziennie odwiedzać bede.
A zaraz ide na balkon sluchać , na Stadionie gra Metallica, moj mąż tam jest

Już wczoraj bylo slychać jak się przygotowują.
Ciekawe czy komuś będzie sie chcialo czytac te moje wypociny przydlugawe
