Sabcia dostaje antybiotyk i inne leki, do wetki nie dzwonię, bo zajęta, dziś będzie Jola Dworcowa, to dokładnie ją wypytam. Zachowanie Sabci bez zmian, ale noc przespała ładnie na fotelu obok mojego łóżka, zwinięta w kółeczko. Je pastę miamorka i trochę sosiku wylizuje.
Edit. Jola przyszla zrobić zastrzyki (nospa i antybiotyk), ale taksówka czekała, bo Jola łapie koty i musi jechać do domu przespać się, przez ostatnie 2 doby spała łącznie 5 godzin, więc nie pogadałam. Ale mam wyniki Sabci. Stan zapalny bakteryjny jak cholera, prawie 30 tys. Leukocytow i to prawie same granulocyty. Poza tym odwodnienie, wszystkie parametry elektrolitowe ciut podwyższone. Odrobinę podwyzszona kreatynina (2 przy normie 1,8), mogłoby to wynikać z ogólnego zagęszczenia krwi, ale inne parametry nie są ponad normę, poza tym Sabcia bardzo mało sika, czyli nerki słabe. Cholesterol dość niski, ale T4 w normie, wiec raczej nie nadczynność tarczycy. Aha, test na białaczkę na szczęście ujemny.
A ja próbuję ustalić gdzie wczoraj kurier poczty polskiej dostarczył 2 moje przesyłki, bo na stronie jest, że dostarczono, a ja nie dostałam. Zamawiałam na allegro i wybrałam dostawę listem poleconym, bo przesyłki małe, wolałam sama odebrać na poczcie niż użerać się z kurierem w czasie, kiedy jestem w pracy. Ale 2 firmy zamiast listem poleconym wysłały przesyłki kurierem pocztexu i teraz jest problem. Przesyłki kurierskie wybieram przy zamówieniach, jesli paczka jest duża, czyli przy zakupach dla kotów

, ale wtedy staram się tak zgrać termin, żeby w dniu dostawy być w domu. Zooplus i bitiba są dość przewidywalne co do czasu wysłania przesyłki, a w dodatku kurier GLS przyjeżdża zwykle po 13.00, bo tak ma ułożoną trasę, więc jak wiem, że będzie paczka, a nie utrafię z wolnym dniem w pracy, to od biedy mogę się trochę zwolnić i zdążyć do domu przed kurierem. Ale przy zakupach na allegro trudniej zgadnąć, kiedy wyślą przesyłkę, więc unikam tej formy dostawy.
Kurierzy bywają różni. Pamiętam, jak siedząc już w tramwaju, w drodze do domu gadałam z kurierem, który przyjechał wcześniej niż zapowiadał i koniecznie chciał zostawić przesyłkę, żeby nie czekać. Mówię, że może spróbować zadzwonić do sąsiadki. Za chwilę dzwonię ponownie, zeby ustalić, co z przesyłką, a on mi mówi, że właśnie zostawił u... portiera!
Jaki portier, przecież to prywatne mieszkanie w domu, co pan gada? Pod jakim adresem pan jest?
A on podaje mi adres - ulica ta sama, ale numer całkiem inny! Paczka była akurat duża, nie było mowy, żebym ją sama dotargała do domu. Na szczęście kurier był jeszcze na miejscu, zabrał paczkę z tej portierni i w końcu ją dostałam.