Dorotko:)
Na szczęście przeżyliśmy wszyscy:)
Nie miałam sumienia biedaczka zanosić na dół, więc podzieliłam chałupę na sektory

każde futro spało zamknięte w "swoim" pokoju, inaczej Kropka z Lunką do rana obdarły by Rambolińskiego ze skóry

Basiu:)
Nooo, dosyć wesoło mamy, nie powiem
Tylko Rambuśkowi nie do śmiechu jak mu obie @ próbują nastukać
Witaj Agnes w naszych skromnym wątasie
No więc u mnie moje koty się ze sobą nie bawią

Jedynie jamniś bawi się z najmłodszym kociakiem...to jest idealna para...są równolatkami i jeden bez drugiego nie potrafi żyć:)
Inaczej jest z dziewczynami, nie przepadają za sobą...co prawda bić się nie biją, ale też i nie śpią obok siebie, nie jadają z tych samych misek i wola się nie zauważać.
Tylko ich "wspólny wróg" jakim jest Rambuś, powoduje u nich nagłą amnezję odnośnie
nielubienia się i razem, zgodnie przystępują do okładanek łapami biednego kocurka, a wtedy ja wkraczam do akcji:)
Tylko Kacperek nikogo nie bije i z nikim się nie bawi:)
Wiesz, czasami marzy mi się jedynak/czka.
Nasze futra skutecznie nas wytresowały, chodzimy jak szwajcarskie zegarki...
Dziękuję za
zdrówko:) przyda się, bo nie wypada długo chorować na głupie przeziębienie

A nam minął kolejny, nudny dzień...