Biba jest bardzo grzecznym kotkiem. Słuchajcie! Ona mnie nie budzi o śniadanie! W sumie się już tak zadomowiła, że gdyby miała taki zwyczaj, to już by tak robiła. Daje mi się wyspać co najmniej do 8-ej. I jak ja wstanę (wstanę, a nie się tylko obudzę) grzecznie się kręci koło mnie, gruchając po swojemu. Ma cały czas trochę chrupek w miseczce (te, które jadła w lecznicy wymieszane teraz z granatapet) i w nocy sobie dojada. Przytargałam bardzo dobrze wychowaną koteczkę. Bo najpierw na podwórku czekała na jedzenie od pani karmicielki, a później w lecznicy - nie miała kogo budzić przez półtora miesiąca. Nie ukrywam, że chciałabym, żeby tak zostało. Z przestawieniem na jedzenie 2 razy dziennie jeszcze troszkę poczekam. Kuchnię zwiedza na razie w mojej obecności - mimo że ma dostęp swobodny, to jeszcze sama nie za bardzo wchodzi. A łazienki się chyba na razie boi (?), bo nawet ze mną nie bardzo i w przyczajce. To akurat mnie ciut niepokoi, bo docelowo kuweta ma stać w łazience (tam są kocie drzwiczki w drzwiach), ale na siłę nie będę kici zmuszać. No i w zasadzie pod komodą już nie siedzi, za to lubi parapety. Jedyne - póki co - co zrzuciła, to stosik książek pierwszej nocy. Nawet, jak gdzieś łazi, to delikatnie i ostrożnie. Muszę jakoś sąsiadkę spode mnie udobruchać, bo najlepszy czas na zabawę jest mniej więcej od północy do 2-giej. Morduje wówczas wszystko, co się da - łącznie z chodniczkiem.
Aaaaa - http://www.zooplus.pl/shop/koty/karma_d ... bne/356835 - taka jagnięcina nie tknięta, tylko obwąchana. Może nie wie, jak się je pasztety? Ale Tygryskowi też nie wchodziła. Za to Cookie mówi, że pyszne i dobrze, że koteczkom nie wchodzi.

Wczorajszy ziew:

Oczko zakraplam kilka razy dziennie, bo już zrozumiała, że w tym zakresie nie przyjmuję do wiadomości "nie". Przez te 3 dni bez kropelek się chyba nie pogorszyło, a przynajmniej się mnie nie boi. Zresztą ta przerwa była z wetami uzgodniona, więc spokojna jestem.
A jak u Waszych futerek?