pochwalę się Wam moim sukcesem naukowym

otóż, jak może pamiętacie, studiuję równolegle dwa kierunki w trybie dziennym. oznacza to, że część zajęć mi się pokrywa, więc nie spełniam wymogu obecności na wykładach.
na jednym z takich przedmiotów, o uroczej nazwie Mniejszości religijne i etniczne Bliskiego Wschodu, jako formę odrobienia nieobecności zadano mi tekst nt. mandejczyków (
http://pl.wikipedia.org/wiki/Mandaizm ). pomyślałam sobie, że opisać historię i rytuały każdy głupi potrafi, to wymaga tylko spisania z książki; jednocześnie zainteresowało mnie, co się z biedakami stało po wojnie w Iraku i jak sobie radzą w diasporach.
no i postrzelone dziecko napisało maila z prośbą do... naszej ambasady w Iraku.
do związku mandajczyków w Sydney.
wreszcie do unii mandajskiej z siedzibą w USA.
jak nie spytam, to na pewno nie odpowiedzą, nie?
ambasada odpisała po kilku godzinach, dali mi kontakt do społeczności mandajskiej w Bagdadzie.
Australia odpisała po kilku dniach (przed chwilą), w zamian pisząc taaaki esej, szczegółowo odpowiadając na moje pytania.
czekam jeszcze na maila ze Stanów.
powiem tak: HE

a najpiękniejszy był i tak wyraz zdziwienia na twarzy wykładowcy, bo nie zdążył go ukryć (chociaż bardzo się starał), jak mu o wszystkim powiedziałam.
TO STUDENCI WYKAZUJĄ JESZCZE INICJATYWĘ?
