
Balbinka dziś spała przytulona do Zochy.

Poza tym dziś jak się bawiła z Lenką (Balbi), to podczas okładania i duszenia małej wywijała nóżkami i sikała jak szalona.

Poszłyśmy z Zochą na spacer nad wodę i natknęłyśmy się na węża. Czarny był. Uciekł biedak do wody i pięknie płynął. Wodny?
Zocha się przeraziła, stanęła na dwóch łapkach a przednimi mnie objęła w pasie. Musiałam pocieszać psa.
No i żaby przed nami uciekały strasznie, nie wiem, co się tak psa boją.

Poza tym wyśmiali nas panowie wędkarze, a właściwie Zochę wyśmiali, że nie ma kondycji, bo jej ozor wisi i dyszy.
